Historia mojej znajomej, która zgodziła się na dodanie jej na piekielnych.
Znajoma zaszła w ciążę, która była zagrożona. Na dodatek później jej mąż odszedł do kochanki i zostawił ją samą z tym wszystkim. Po 9 miesiącach pojechała na porodówkę, żeby w końcu urodzić ukochaną córeczkę Zosię. Przed porodem miała wykonywane badanie, położna chciała sprawdzić, czy z serduszkiem małej wszystko jest w porządku. Przy badaniu towarzyszyły jej młode praktykantki. Nagle jedna z nich wypaliła:
- Oj, chyba nie żyje, nie słychać jak serce bije. - I wszystkie zaczęły się śmiać.
Znajoma zjechała je równo, że takie żarty są nieodpowiednie i pytała, czy to jest takie śmieszne. Na to odpowiedziała "naskocz mi."
Jak takie za przeproszeniem durne siksy mają pracować w tym zawodzie to ja dziękuję... Zrozumiem wiele, ale śmiać się ze śmierci dziecka, która mogła się zdarzyć!? Tylko piekielni tak postępują...
Znajoma zaszła w ciążę, która była zagrożona. Na dodatek później jej mąż odszedł do kochanki i zostawił ją samą z tym wszystkim. Po 9 miesiącach pojechała na porodówkę, żeby w końcu urodzić ukochaną córeczkę Zosię. Przed porodem miała wykonywane badanie, położna chciała sprawdzić, czy z serduszkiem małej wszystko jest w porządku. Przy badaniu towarzyszyły jej młode praktykantki. Nagle jedna z nich wypaliła:
- Oj, chyba nie żyje, nie słychać jak serce bije. - I wszystkie zaczęły się śmiać.
Znajoma zjechała je równo, że takie żarty są nieodpowiednie i pytała, czy to jest takie śmieszne. Na to odpowiedziała "naskocz mi."
Jak takie za przeproszeniem durne siksy mają pracować w tym zawodzie to ja dziękuję... Zrozumiem wiele, ale śmiać się ze śmierci dziecka, która mogła się zdarzyć!? Tylko piekielni tak postępują...
szpital
Ocena:
1004
(1096)
Komentarze