Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32881

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Minął już miesiąc a ja nadal nie mogę się uspokoić. Jak można być aż tak podłym i zawistnym?! Miesiąc temu wyszłam za mąż. 9 maja miał być najszczęśliwszym dniem w moim życiu a skończyło się tak, że bardzo chciałabym o nim zapomnieć. Ale do rzeczy.

Mój mąż rozwiódł się na rok przed tym jak się poznaliśmy. Jego żona zostawiła go z synkiem i wyjechała do Włoch. Luby wystąpił do sądu o wyłączną opiekę nad dzieckiem i oczywiście o rozwód. W międzyczasie jego firma zaczęła przynosić dość spore zyski, a związek żonki z włoskim amantem zaczął się sypać. Kiedy zaczynaliśmy się spotykać, kobieta miała już trzeciego adoratora. O tym, że bierzemy ślub i o obecnych dochodach Lubego, żonka dowiedziała się od przyjaciółki. I tu zaczyna się mój koszmar.

USC pełen ludzi. Zaczyna się uroczystość. Jest pięknie, wręcz idealnie. Cała rodzina zachwycona, mama płacze, kiedy nagle otwierają się drzwi i do urzędu wpada żonka.
Ż: - Zatrzymać tą farsę. To mój mąż.
Wszyscy wielkie oczy. Moja mama prawie zemdlała. Urzędniczka oczywiście przerwała ceremonię i pyta czy są jakieś dowody. Żonka wyciąga akt ślubu. Mimo tłumaczeń Lubego, że już dawno po rozwodzie, ceremonia nie została wznowiona, bo nie ma dowodu. Przecież nikt nie zabiera orzeczenia rozwodu na drugi ślub. Przyjaciel Lubego wskoczył szybko w samochód i pojechał do naszego mieszkania po nieszczęsny papierek. Urzędniczka zgodziła się wznowić uroczystość jeśli go okażemy. Zanim wszystko się wyjaśniło, żonka zdążyła zniknąć. Na szczęście ślubu nam w końcu udzielono, a i w restauracji nie robili zbyt dużych problemów z powodu spóźnienia.

Co to wszystko miało na celu?

USC

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1184 (1298)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…