Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33149

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W wieku lat 10 zaczęła się u mnie objawiać dość nieciekawa alergia. Po pewnym czasie objawy były na tyle silne, że byłam zmuszona przyjmować silne, przeciwalergiczne leki sterydowe, inaczej nie dawało rady wyjść nawet na dwór czy dojechać do szkoły. Niewtajemniczonym dodam, że jednym z efektów ubocznych brania takich właśnie środków może być przybranie na wadze.
Jako, że dzieciorem byłam okrutnie ruchliwym, zawsze byłam raczej szczupła, żeby nie powiedzieć chuda, dlatego u mnie szczególnie rzucał się w oczy każdy dodatkowy kilogram. Nieszczęsne farmaceutyki niestety i u mnie objawiły swe działanie rozpulchniające, więc z małego patyczaka wyszła dość pełna dziewczyna. I zaznaczam, nie mówię tu o jakiejś dużej otyłości czy nawet sporej nadwadze, ot, raptem kilka kilogramów za dużo.
Ale wiadomo, dla każdej dojrzewającej dziewczyny każdy gram za wiele to dramat nie do przeżycia. Ja jednak, chcąc nie chcąc, musiałam się pogodzić z moim bardziej pucułowatym obliczem, bo leki były mi konieczne do tego, żeby w miarę normalnie funkcjonować i nie nabawić się astmy, tak w bonusie do alergii. I to też poważne zagrożenie astmą wykluczało mnie z wszelkich intensywniejszych treningów, nawet, gdybym chciała się tych kilogramów pozbyć sportem. Tyle tytułem wstępu.
A teraz akcja właściwa.
Moja babcia mieszka na wsi. Czasami w niedzielne popołudnia jeździliśmy do niej z rodzicami, wtedy też lubiłam z nią posiedzieć na ławeczce w ogródku i pogadać o pierdołach. Tak też było owego feralnego dnia.
Do babci, celem załatwienia jakiejś zapewne niezwykle ważnej sprawy wpadła jej sąsiadka. Babsko okropne, wszędzie wsadzi swój długi nochal, o wszystkich wie wszystko, a do każdej zasłyszanej historii dołoży swoje trzy grosze, coby było ciekawiej. No po prostu żądna sensacji wszelakiej poczwara, a wredna przy tym niesamowicie.
Otóż wyżej wymieniona wpada z impetem do ogródka i oczywiście rzuciłam się w oczy ja - już ta okazalsza o parę kilogramów. Pamiętam jej wzrok, skrzywioną niesmakiem twarz, kiedy, jakby wmurowana i zaskoczona moim wyglądem, tonem ostatecznego osądu zapiszczała:
- Ale się TO spasło!
Tak - to - przytyło, ale też doskonale zrozumiało przekaz. I przy okazji było strasznie zakompleksioną, niepewną siebie nastolatką. Jej słów nie zapomnę, do końca życia, uwierzcie mi! I tej twarzy, oczu, którymi z takim obrzydzeniem na mnie patrzyła.
Wiecie, jaki był finał historii? Pomińmy oczywiście przeryczane kilka nocy i ogólne załamanie. Przestałam brać leki, kiedy mama mi je dawała, wyrzucałam po prostu do kosza. Każde wyjście na dwór kończyło się opuchniętą twarzą i prawie brakiem możliwości oddychania. Ale pomińmy też to.
Przestałam jeść. Wyniszczyłam swój organizm do tego stopnia, że przy wzroście (wtedy) 164 cm ważyłam niecałe 40 kilogramów. Interwencja odpowiednich lekarzy uratowała mnie od popadnięcia w głęboką anoreksję. Do tego było naprawdę blisko. Do tej pory co jakiś czas muszę zostać skontrolowana pod tym względem, żeby tamto nie wróciło. Nie chciałabym przeżyć takiego załamania nerwowego raz jeszcze. A wszystko spowodowane jednym, krótkim zdaniem...
Powiecie może, że przesadziłam z reakcją, przejęłam się gadaniem wiejskiej przekupy, ale dla mnie, wtedy, to był naprawdę problem. Nienawidziłam swojego ciała jak mogłam najmocniej... Do tej pory mi to zostało, choć wyglądam normalnie i wielu ludzi mówi mi, że mam ładną figurę, ja nadal nie cierpię tego, jak wyglądam. Głębokie kompleksy dręczą mnie do dziś.
A teraz prośba do Was, Piekielnych. Naprawdę ważcie słowa, kiedy mówicie do kogoś, kto wygląda nie tak, jak zwykle. Nie każdy grubszy jest obżartuchem, nieskorym do wszelkiego ruchu. Czasem po prostu JEST ZMUSZONY, żeby nosić takie ciało...

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (273)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…