Historia Nowokainy traktująca o intymnym zastosowaniu kleju montażowego przypomniała mi o innej medycznej opowieści.
Otóż pewien pielęgniarz opowiedział mi kiedyś o facecie, którego przywieziono karetką do szpitala.
Pacjent z gatunku "młodych wykształconych z wielkiego miasta" - garniturek, żel we włosach, "ą ę". Jednakowoż, wysoce dystyngowany imydż hospitalizowanego jegomościa stał w rażącym kontraście z jego zachowaniem. Gościu na przemian wył i kwiczał, płakał i wpadał we wściekłość. Strasznie się przy tym miotał i co rusz obrzucał personel szpitala srogimi obelgami.
W końcu jednak rozsierdzonego koguta udało się ujarzmić, uwalić na leżance i rozebrać. Wtedy też wyszły na jaw pewne fakty, które bardziej niż w pełni wyjaśniały zachowanie eleganta-furiata.
Okazało się bowiem, że pan był z gatunku tych "rozrywkowych" i owego feralnego popołudnia postanowił zabawić się z ogórkiem szklarniowym, umieszczając go w swoim odbycie.
Niestety, w trakcie "zabawy" okazało się, że ogórek utknął i nie chce wyjść. "Rozrywkowy" pan przecierpiał tak parę godzin (!), próbując wydalić zabawkę, lecz ta niestety ani drgnęła. Widząc, że sprawa jest - delikatnie mówiąc - zdupiona, a ogórek tkwi głęboko, pan "zabawny" wskoczył w swój garnitur i udał się do szpitala.
Na piechotę...
Daleko jednak nie zaszedł, dość powiedzieć, że ktoś wezwał karetkę do "eleganckiego pana, który leży na chodniku i zwija się z bólu". Tak więc nici z dyskrecji, nici z elegancji - dupa zbita, jednym słowem.
Pacjenta ostatecznie "odkorkowano", lecz okazało się to zabiegiem długim i bolesnym - ogórka nie dało się wyjąć w całości i trzeba go było wydłubywać kawałek po kawałeczku...
Cóż, warzywa to samo zdrowie, lecz - tu lekcja, jaką szanowny pan odebrał - należy je konsumować "drugą stroną".
Otóż pewien pielęgniarz opowiedział mi kiedyś o facecie, którego przywieziono karetką do szpitala.
Pacjent z gatunku "młodych wykształconych z wielkiego miasta" - garniturek, żel we włosach, "ą ę". Jednakowoż, wysoce dystyngowany imydż hospitalizowanego jegomościa stał w rażącym kontraście z jego zachowaniem. Gościu na przemian wył i kwiczał, płakał i wpadał we wściekłość. Strasznie się przy tym miotał i co rusz obrzucał personel szpitala srogimi obelgami.
W końcu jednak rozsierdzonego koguta udało się ujarzmić, uwalić na leżance i rozebrać. Wtedy też wyszły na jaw pewne fakty, które bardziej niż w pełni wyjaśniały zachowanie eleganta-furiata.
Okazało się bowiem, że pan był z gatunku tych "rozrywkowych" i owego feralnego popołudnia postanowił zabawić się z ogórkiem szklarniowym, umieszczając go w swoim odbycie.
Niestety, w trakcie "zabawy" okazało się, że ogórek utknął i nie chce wyjść. "Rozrywkowy" pan przecierpiał tak parę godzin (!), próbując wydalić zabawkę, lecz ta niestety ani drgnęła. Widząc, że sprawa jest - delikatnie mówiąc - zdupiona, a ogórek tkwi głęboko, pan "zabawny" wskoczył w swój garnitur i udał się do szpitala.
Na piechotę...
Daleko jednak nie zaszedł, dość powiedzieć, że ktoś wezwał karetkę do "eleganckiego pana, który leży na chodniku i zwija się z bólu". Tak więc nici z dyskrecji, nici z elegancji - dupa zbita, jednym słowem.
Pacjenta ostatecznie "odkorkowano", lecz okazało się to zabiegiem długim i bolesnym - ogórka nie dało się wyjąć w całości i trzeba go było wydłubywać kawałek po kawałeczku...
Cóż, warzywa to samo zdrowie, lecz - tu lekcja, jaką szanowny pan odebrał - należy je konsumować "drugą stroną".
Opowieści na sygnale
Ocena:
758
(828)
Komentarze