Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#33166

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Najwyższy czas by opisać irytującą historię i przestrzec wszystkich, którzy szukają w Szczecinie pracy, przed tą restauracją.

Cofnijmy się do marca - wtedy oto stwierdziłam, że ze względu na małą liczbę zajęć, dobrze będzie jak znajdę sobie jakieś dodatkowe zajęcie, coby mieć więcej pieniędzy na swoje wydatki. Na popularnym lokalnym portalu szukałam ogłoszeń. Wysłałam parę CV, na nic zbyt szczególnie nie liczyłam. No bo przecież wiadomo jak to wysyłanie CV przez internet. Pomińmy wstęp bo jest mało istotny. Dostałam na drugi dzień maila z zaproszeniem na rozmowę. Wszystko ładnie, pięknie, rozmawiała ze mną dziewczyna młodsza ode mnie (a mam 22 lata), niby menadżer. Nie wnikam w kompetencje bo jak się później okazało nie ma ona żadnych według mnie.

Pracę dostałam, za zawrotną kwotę 5zł/h!!! Z zaznaczeniem, że jeśli się sprawdzę będzie podwyższona (ta, jasne..). Pracowałam miesiąc, ludzie naprawdę fajni ale był kompletny brak organizacji... No cóż, jakoś dało się to przeżyć. Trochę zaniepokoiło mnie to, że każdy narzeka na to, że wypłaty nigdy nie są na czas. Myślałam, że przesadzają no bo przecież rozmawiałam z poważną osobą, która na pierwszej rozmowie mówi, że wypłaty każdego 15-ego miesiąca. W międzyczasie przyszła kierowniczka, która z podrzędnej restauracji w tydzień chciała zrobić lokal co najmniej na poziomie restauracji znanej restauratorki. Przypominam, że wciąż za kwotę 5zł/h! Przyszedł czas pierwszej wypłaty, tygodniowe opóźnienie - myślę sobie, no nie jest najgorzej.

W międzyczasie, jeszcze przed wypłatą były święta wielkanocne. Dzwonię więc do kierowniczki jak wygląda grafik, bo nie widziałam jeszcze, a nie wiem co ze sobą na święta zrobić. Na co usłyszałam przez telefon, że właściwie to oni się przeliczyli i nie potrzebują nowych kelnerek i bardzo przeprasza. Oczywiście tak nie potrzebowali nowych kelnerek, że dziewczyna która przyszła na próbę po mnie, pracuje tam do teraz (silne nerwy ma dziewczyna...). Ogłoszenie o pracę widniało jeszcze bardzo długo (kto wie czy nie do tej pory). No dobrze, pomyślałam, że może im nie pasowałam albo coś podobnego - no cóż, zdarza się.

Po paru godzinach dzwoni kierowniczka, że oni mają miejsce w drugiej swojej restauracji i z racji, że tam nie ma napiwków zbyt wielkich, to stawka jest wyższa, całe 5,5zł/h ! No ale zgodziłam się, wolałam robić coś niż nic. Popracowałam tam miesiąc, przed majówką znalazłam lepszą, dużo lepszą ofertę. Poinformowałam odpowiednie osoby. Po 15tym maja dzwonię do kierowniczki kiedy wypłata. Umówiona na konkretny dzień i godzinę przychodzę - okazuje się, że nie ma teraz pieniędzy, przyjdź za dwie godziny. Jestem pod dwóch godzinach, kierowniczka prawie, że "ucieka", ktoś dzwoni po panią menadżer, która ma mi wypłacić pieniądze. Ja czekam jak wariatka. Przyjeżdża pani menadżer - niestety tylko część pieniędzy, bo teraz nie ma więcej. Rozumiem, zdarza się. Kiedy reszta? W następnym tygodniu na konto. Ok, wróciłam do domu, wysłałam nr konta, dane, kwotę (pani menadżer była bardzo zdziwiona, że miałam stawkę 5,5zł/h a nie 5 zł ... ). Czekam.

Po tygodniu NIC. Dzwonię - tak, tak, pieniądze będą na pewno do końca tygodnia. Pod koniec tygodnia piszę smsa, że już o 2 tygodnie opóźniłam spłatę raty na wynajem mieszkania ze względu, że nie mam tej wypłaty. Podałam nr konta, dane. NIC. 4 dni później - dzwonię. Bojowo nastawiona - no ile można z człowieka robić wariata? I teraz HIT - pani menadżer ma 50 osób pod sobą, ona ZAPOMNIAŁA zrobić przelew. Ku*wa - jesteś menadżerem i zapominasz po wielu upomnieniach zrobić przelew ponad 2 tygodnie po terminie?? To był poniedziałek, w Boże Ciało napisałam smsa, że z racji tego, że pieniędzy nie ma (miały być we wtorek) to jestem zmuszona zgłosić sposób traktowania pracownika (nie wspomniałam, że oczywiście nikt tam z kelnerów na umowę nie pracował) do Państwowej Inspekcji Pracy. Oho, sms zwrotny - dziś święto więc pieniądze będą jutro.

Jest poniedziałek - pieniędzy brak. Dziś wypełniam internetowy wniosek do Państwowej Inspekcji Pracy, Sanepid również zostanie poinformowany ponieważ idąc do pracy w gastronomii nie zapytano się mnie nawet czy posiadam książeczkę zdrowia! Już nawet nie chodzi o te śmieszne pieniądze ale po co się oszukuje i okłamuje człowieka? Dziś zrobię przelew, jutro będą pieniądze, na koniec tygodnia - no pytam się po co?!

Jak wspominałam, historia może mało piekielna ale przestrzegam każdą osobę, która zobaczy ofertę pracy w restauracji Santorini na ul. Tkackiej w Szczecinie.

Dziś wpłynęła wypłata na konto, po wielokrotnych upomnieniach i wizji zgłoszenia tego do odpowiednich instytucji, prawie miesiąc po obiecanym terminie. Dobrze, że się chociaż tych pieniędzy doczekałam co nie zmienia faktu, że nie polecę nikomu pracy w tym miejscu...

"Santorini" Szczecin.

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 564 (620)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…