zarchiwizowany
Skomentuj
(14)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historyjka, w której to ja, nie ukrywajmy, byłem piekielnym. No, a przynajmniej złośliwym. ;)
Sytuacja zdarzyła się w zeszłym roku w Dzień Kobiet. Wracałem z kilkoma znajomymi z zajęć na uczelni. Przy przystanku, z którego wsiadaliśmy do autobusu dwójka kontrolerów wlepiała mandat jakiejś dziewczynie. Niby nie moja sprawa, taka ich praca, choć z drugiej strony w dzień kobiet mogliby ją oszczędzić.
W każdym razie, nadjechał autobus i wsiadamy - jeden kanar z przodu, jeden z tyłu i my drzwiami środkowymi. Kasowniki są zablokowane, następuje "kontrola bilecików"... a tu psikus - kasownik obok nas wciąż jest odblokowany. Pan kontroler podchodzi, prosi o bilety, kolejno sprawdza. Gdy nadchodzi kolej na mnie, szukam biletu, wyciągam z kieszeni, wkładam do kasownika i przekazuję kontrolerowi.
Jak łatwo można się domyśleć, mina pana nie jest zbyt przyjazna, ale cóż ma zrobić - bilet jest? Jest. Skasowany? Skasowany. Jedziemy dalej.
Kontrolerzy na kolejnym przystanku nie wysiadają, za to wsiada jakiś chłopak. Wyciąga kartonik celem skasowania, ale zanim to zrobił szybko podchodzę i proponuję mu swój, skasowany przed chwilą i już niepotrzebny bilet. Chłopak bilet przyjmuje i siada.
Sytuację najwyraźniej swym sokolim wzrokiem dostrzegł pan kontroler, bo patrząc na mnie podchodzi do chłopaka, sprawdza mu bilet i pomału, z lekko kpiarskim uśmiechem kieruje się w moim kierunku. Pan kontroler był niepocieszony, gdy na prośbę o okazanie mu biletu wręczyłem mu swoją ważną kartę miejską.
Sytuacja zdarzyła się w zeszłym roku w Dzień Kobiet. Wracałem z kilkoma znajomymi z zajęć na uczelni. Przy przystanku, z którego wsiadaliśmy do autobusu dwójka kontrolerów wlepiała mandat jakiejś dziewczynie. Niby nie moja sprawa, taka ich praca, choć z drugiej strony w dzień kobiet mogliby ją oszczędzić.
W każdym razie, nadjechał autobus i wsiadamy - jeden kanar z przodu, jeden z tyłu i my drzwiami środkowymi. Kasowniki są zablokowane, następuje "kontrola bilecików"... a tu psikus - kasownik obok nas wciąż jest odblokowany. Pan kontroler podchodzi, prosi o bilety, kolejno sprawdza. Gdy nadchodzi kolej na mnie, szukam biletu, wyciągam z kieszeni, wkładam do kasownika i przekazuję kontrolerowi.
Jak łatwo można się domyśleć, mina pana nie jest zbyt przyjazna, ale cóż ma zrobić - bilet jest? Jest. Skasowany? Skasowany. Jedziemy dalej.
Kontrolerzy na kolejnym przystanku nie wysiadają, za to wsiada jakiś chłopak. Wyciąga kartonik celem skasowania, ale zanim to zrobił szybko podchodzę i proponuję mu swój, skasowany przed chwilą i już niepotrzebny bilet. Chłopak bilet przyjmuje i siada.
Sytuację najwyraźniej swym sokolim wzrokiem dostrzegł pan kontroler, bo patrząc na mnie podchodzi do chłopaka, sprawdza mu bilet i pomału, z lekko kpiarskim uśmiechem kieruje się w moim kierunku. Pan kontroler był niepocieszony, gdy na prośbę o okazanie mu biletu wręczyłem mu swoją ważną kartę miejską.
komunikacja_miejska
Ocena:
-2
(126)
Komentarze