Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33192

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałem "pochwalić się" z kim przyszło mi mieszkać w czasie studiów w jednym pokoju. Przez rok- więcej bym psychicznie nie wytrzymał. Kubusia (imię zmienione) wcześniej nie znałem, ale że był to znajomy znajomego to stwierdziłem, że lepiej na tym wyjdę niż na mieszkaniu z kimś zupełnie obcym. Niestety myliłem się, i to bardzo. Tak uciążliwego człowieka nie spotkałem jeszcze nigdy na swojej drodze.

1. Wszystko co moje to wspólne. Bez pytania pił czy jadł moje rzeczy, nie przeszkadzało mu nawet to, że np. sok jest jeszcze nieotwarty. Co za problem? Chciało Kubusiowi się pić? To otworzył mój sok, pociągnął prosto z kartonu i odstawił na miejsce. W pamięci pozostała mi szczególnie jedna sytuacja. Student- jak to student- przeważnie narzeka na brak pieniędzy. Miałem jechać w piątek zaraz po zajęciach do domu, pieniędzy w portfelu wyliczone dokładnie tyle, żeby starczyło na bilet. W lodówce ostatnia puszka z jakąś rybą. Miała być na kolację. Kubuś w domu u rodziców był tydzień wcześniej, więc jego półka w lodówce jeszcze uginała się pod ciężarem przywiezionej wałówy. Wracam w czwartek po południu z zajęć, otwieram lodówkę... pustka (na mojej półce oczywiście). Na pytanie "Dlaczego?" dostałem odpowiedź okraszoną wrednym uśmieszkiem: "A bo akurat miałem ochotę na rybkę."

2. Kubuś strasznie chrapał. Do tego stopnia, że niejednokrotnie próbowałem zasypiać ze słuchawkami na uszach. No ale trudno, tłumaczyłem sobie, próbowałem zrozumieć że nie robi przecież mi na złość, tylko jest to nieświadomie. Ale kiedyś byłem przeziębiony. Nos zatkany i te spawy. Następnego dnia rano Kubuś zrobił mi awanturę bo okazało się, że przez ten zatkany nos zdarzyło mi się pochrapywać (kazanie, wyrzuty i ogólnie pół godziny gadki jaki to ja nie jestem bo nie dałem mu pospać spokojnie).

3. Jeszcze o spaniu. Miałem egzamin. Ćwiczenia zaliczone dopiero dzień przed egzaminem, więc nockę trzeba było zarwać i się nauczyć. Koło pierwszej w nocy Kubuś kładzie się spać, patrzy na mnie, na włączoną małą biurkową lampkę i z wyrzutem jakbym co najmniej mu rodzinę okradł i mówi "No chyba nie będziesz mi tu całą noc świecił". Popatrzyłem jak na debila bo często ja kładłem się spać jak ten jeszcze na komputerze ubijał jakieś smoki przy akompaniamencie okrzyków, wybuchów i dźwięków uderzania metalu o metal płynących z głośników, więc nie spodziewałem się takiej reakcji. No trudno, jestem bezkonfliktowy (teraz widzę, że aż za bardzo) więc wyniosłem się do przedpokoju. Tak, uczyłem się na egzamin w przedpokoju! Ale jeszcze nie to jest najlepsze. Po kilkunastu minutach zakreślania w książce najważniejszych fragmentów dostałem smsa. "Ciszej tam!".

4. Dużo biegam. Wiąże się to z różnymi drobnymi kontuzjami. Kiedyś po bieganiu rozbolały mnie plecy. Godzina 18 a ja leżę już w łóżku, skręcam się z bólu i próbuję jakoś ułożyć się w możliwie najlepszej pozycji żeby chociaż przez chwilę nie bolało i zasnąć. Kubuś wraca z uczelni. Włącza komputer i zaczyna oglądać jakiś głupi film na komputerze. Do komputera podpięty subwoofer czy coś takiego- nie wiem nie znam się, w każdym razie wszystkie dźwięki o niskiej częstotliwości rozchodziły się we wszystkie strony powodując drgania ścian. Film był o tym, że się strzelali. I co chwile wybuchały jakieś bomby. Jakby nie te plecy to bym wtedy na niego skoczył i dusił dopóki nie przestałby oddychać.

5. W czerwcu, przy końcu roku pobił wszystko. Trzeba było zdać mieszkanie właścicielowi. Kubuś skończył sesję kilka dni wcześniej niż reszta współlokatorów. Jak nikogo nie było na mieszkaniu spakował swoje graty i pojechał. Sprzątanie mieszkania (łazienka, kuchnia, przedpokój, balkon- z wszystkich pomieszczeń korzystał nie mniej niż pozostali) zostawił mnie i współlokatorom z pokoju obok. Do tego ja musiałem posprzątać cały syf w pokoju, który został po jego szybkiej akcji- wyprowadzce. Współlokatorzy dostali ataku śmiechu jak jeszcze po sprzątaniu na odchodnym dostaliśmy od Kubusia wszyscy smsy, że zapomniał nam powiedzieć, ale wisimy mu po dyszce za suszarkę do naczyń, którą kiedyś na początku jeszcze przywieźli mu jego rodzice. Życzyłby sobie jaśniepan przelewem, bo przez wakacje raczej się widzieć nie będziemy.


Nic nie pomagały prośby, groźby i wszelkie inne próby wpłynięcia na jego zachowanie. Jego głośników czy parkowania samochodu (na dwa miejsca, bo tak mu się wjechało krzywo i nie chciało mu się poprawiać) mieli już wszyscy wokoło po dziurki w nosie, nawet sąsiad z góry kilkukrotnie prosił, że dziecko, że rano do roboty i nic. Ściszał na chwilę, a po jakimś czasie znowu wszystko wracało do "normy".
Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego współlokatora, tak jak wspomniałem na początku- gdybym miał tak się jeszcze męczyć przez kolejne miesiące wysiadłbym psychicznie i wylądował w wariatkowie z jakąś paranoją i pewnie zabójstwem na koncie. Nie wiem jakim egoistą trzeba być, żeby zachowywać się w tak chamski i ordynarny sposób. Zero szacunku dla innych i wieczne podejście takie, że to ja jestem najważniejszy, a reszta to tylko tło dla mego wspaniałego żywota. Na szczęście sprawiedliwość istnieje i los sprezentował mi okazję do tego, żeby odegrać się za wszystkie przykrości i tym razem to ja miałem okazję objawić się jako ten piekielny, no ale o tym może kiedyś...

mieszkanie

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (230)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…