Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33304

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia piekielna ogółem - na pewno dla znajomej, dla całej reszty raczej zabawna, do tej pory na jej wspomnienie zaczynam się uśmiechać.

Jakoś tak w zeszłym roku dnia pewnego zdarzył się deszcz - i to nie byle jaki, bo woda lejąca się intensywnie z nieba przekształciła drogi w rzeki. Znajoma, nazwijmy ją Anią, musi przejechać parędziesiąt kilometrów by dotrzeć do miejsca pracy.

Tegoż feralnego dnia powrót do domu przypadł akurat w momencie lekkiego przykręcenia kurka od wielkiej ulewy, no ale dalej łatwiej było się przemieścić gondolą po (nad?) drogą aniżeli samochodem. Z miną nieco strapioną, wsiadła do swego wehikułu i ruszyła w kierunku kochanego, cieplutkiego i co najważniejsze suchego domku. Przejechała może z kilometr, gdy środek auta zamienił się w mały basen, toteż postanowiła zatrzymać się na jakimś wzniesieniu celem wylania owej wody z wnętrza samochodu. No ok, podjechała na małą górkę, szybciutko na bok, awaryjnie, otwiera drzwi i heja z wodą. Pech chciał, że w tym momencie z naprzeciwka jechał tir... (moja wizja podczas opowiadania tej historii - drzwi samochodu lecące parę metrów do tyłu)... i jak nie lunie całej wody z powrotem! Ba, żeby tylko wodę - cały brud z ulicy, błoto, szlam - nie dość, że podłoga w aucie uwalona, to jeszcze siedzenia, tapicerka, no wszystko, łącznie z kierowcą. Biedna miała tylko jedną chusteczkę, wytarła więc nią twarz, okulary posłużyły jako opaska na włosy coby nie skapowało nic do przodu, zamknęła drzwi i szybko do domu.

Właśnie, szybko. Trochę docisnęła pedał, połowa drogi prawie przejechana, a tu nagle zmaterializowała się policja i już na nią kiwają by się grzecznie zatrzymała. Klnąc na wszystko co chodzi po tej ziemi, ładnie się ustosunkowała do prośby pana w mundurze. Pan ten podchodzi do samochodu i pokazuje by wyszła z auta. No dobra, to uwaga bo wychodzę. Policjant podobno odskoczył szybko w momencie otwarcia drzwi, bo zamiast właścicielki pojazdu wpierw z auta wylało się błoto. Chwila ciszy, to wzrok skierowany na to co się wylało, to na Anię, by w końcu mogło paść pytanie "Ee... czy coś się pani stało?" Znajoma pokrótce wytłumaczyła co jej się stało, na co pan policjant odrzekł, że no hm, no powinni ją zaprosić na pogawędkę do radiowozu, ale w takiej sytuacji skończy się na upomnieniu. Cóż, odwiedziny błotnego potwora w czyściutkim, lśniącym radiowozie raczej nie były mu na rękę, toteż decyzja nie powinna nikogo dziwić, mimo iż na liczniku znajomej znalazła się wtedy liczba 3-cyfrowa.

W końcu znajoma mogła powrócić do domu, by wziąć prysznic, przebrać się w suche ubrania i zabrać się za jak najszybsze czyszczenie samochodu. Podobno 2 dni jej to zajęło.

gdzieś na śląskiej drodze

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 56 (220)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…