Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#33380

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia ta miała miejsce około 5-6 lat temu, a dodaję ją motywowana zawartymi w wielu tutejszych opowieściach narzekaniami na PKP. Otóż nie wszyscy kolejarze w pracy piją całymi dniami kawę.

Na kolei właśnie pracuje moja mama. Jest ona zwrotniczą, czyli jej obowiązkiem jest min. zamykanie szlabanów na czas przejazdu pociągów. Zazwyczaj nic szczególnego w tym procederze nie dostrzega, jednak pamiętam jej panikę i kilkudniowe zwolnienie z pracy powodowane ogromnym stresem. A było to tak:

Mama dostała informację, iż pociąg się zbliża, więc zapisuje jego numer, godzinę zamknięcia przejazdu, itp w służbowym kajeciku, po czym naciska guziczek opuszczający rogatki do pozycji poziomej. Przejazd ten przecinał dość ruchliwą ulicę, jednak godzina była późnowieczorna, dzień powszedni, więc i droga pusta, żadnego samochodu, który czekałby na otworzenie przejazdu nie było.

W przeciągu minuty ten spokój został zburzony przez osobnika prowadzącego auto terenowe.
Otóż kierowca z taką prędkością wjechał w opuszczoną rogatkę, że po prostu ją rozwalił. Nie wiem czy ją złamał, czy wyrwał, bo na wytrzymałości rogatek, ani na możliwościach takich aut się nie znam, a już aż takich szczegółów z relacji mamy nie pamiętam. W każdym razie rodzicielka moja zdążyła zacząć panikować, wybiegła jednak ze swojej nastawni z krzykiem i próbowała w sposób racjonalny zapobiec nadchodzącemu nieszczęściu, gdyż pociąg przecież nadjeżdżał, a pan zatrzymał się na środku przejazdu, oznajmiając przez otwarte okno, że ma zamiar popełnić samobójstwo i on na pociąg będzie czekał.
Na wrzaski wystraszonej mamy w guście ′panie, ale pociąg JUŻ jedzie, zaraz pana zabije jak pan nie odjedzie!′ odpowiedział ′przecież widziałem zamknięty szlaban idiotko, myślisz, że do rana chciałem czekać?!′.

Mamuśce ręce opadły, bo co ma zrobić? Rękoma auta nie przestawi, sama również nie wywali kierowcy ze środka i nie zaciągnie go w bezpieczne miejsce, bo nie jest wystarczająco silna, a i facet zapewne nie podjąłby współpracy. Niestety możliwość szybkiego poinformowania maszynisty, który prowadził nadjeżdżający pociąg nic by nie dała, gdyż pociąg towarowy z kilkoma wagonami waży od cholery i trochę, więc hamuje parę kilometrów, zanim ostatecznie się zatrzyma. A nie hamował, bo w miejscu pracy mojej mamy się nie zatrzymywał, czyli jechał dość szybko.

Tutaj historia mogłaby zakończyć się tragicznie, jednak stał się (przynajmniej dla spanikowanej mamy) cud. Na sygnale podjechała policja, widząc zaistniałą sytuację nawet nie słuchali chaotycznych wyjaśnień rodzicielki, tylko przystąpili do akcji. Jeden z nich siłą wyciągnął mężczyznę z auta, a drugi w mgnieniu oka samochód odpalił i wycofał nim poza obręb przejazdu i tym samym zapobiegł nieszczęściu.

Gdy niedoszły samobójca został już odwieziony na komendę, panowie przyjechali do mamy po raz drugi i wysłuchawszy relacji z zajścia powiedzieli, że tego człowieka ścigali już przez pół miasta, bo spowodował wypadek i próbował uciekać z miejsca zdarzenia, a żeby uniknąć konsekwencji wpadł na genialny pomysł odebrania sobie życia tu i teraz.
Poza karą za spowodowanie owego wypadku pan (jak się okazało później, trzeźwy!) został obciążony kosztami naprawy szlabanu, jednak mama ciężko odchorowała psychicznie całą akcję.

Wiem, że PKP samo w sobie jest piekielne i nie chcę usprawiedliwiać pracujących tam złośliwych kasjerek, konduktorów czy pań z informacji, jednak są też kolejarze o zdrowym podejściu do pracy. Więc następnym razem zamiast kląć na czym świat stoi, że ta wredna baba właśnie zamknęła przejazd, a pociągu jeszcze nawet nie widać i jeszcze trzeba czekać, aż ponownie go łaskawie otworzy, pomyślcie, że wykonuje swoje obowiązki jak najlepiej i dba o Wasze bezpieczeństwo.

pkp

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 643 (693)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…