O piekielności, a raczej złośliwości niektórych lekarzy.
Cztery lata temu moja mama zaszła w drugą ciążę, co z tym idzie - test pozytywny - wio do ginekologa. Nie była już pierwszej młodości (38 lat), ale to co usłyszała od lekarza sprawiło że totalnie zwątpiła.
Otóż Pan Szanowny Ginekolog z osiedlowej przychodni powiedział (ba, właściwie wywrzeszczał) że takie stare baby nie powinny rodzić dzieci, że ona musi je usunąć, albo będzie z downem czy inną chorobą, albo że ona może umrzeć podczas porodu lub poronić, lub urodzić martwe dziecko, że taka stara a taka głupia, że wpadła.
Mama wybiegła ze łzami z gabinetu i obiecała nigdy już nie postawić tam nogi. Znalazła innego ginekologa, poród przeszedł szybko i bez żadnej komplikacji i od (niespełna) czterech lat mam żywą, w pełni zdrową siostrzyczkę. :)
Z tego co mi wiadomo, Szanowny Pan Ginekolog już nie pracuje w tamtej przychodni.
Cztery lata temu moja mama zaszła w drugą ciążę, co z tym idzie - test pozytywny - wio do ginekologa. Nie była już pierwszej młodości (38 lat), ale to co usłyszała od lekarza sprawiło że totalnie zwątpiła.
Otóż Pan Szanowny Ginekolog z osiedlowej przychodni powiedział (ba, właściwie wywrzeszczał) że takie stare baby nie powinny rodzić dzieci, że ona musi je usunąć, albo będzie z downem czy inną chorobą, albo że ona może umrzeć podczas porodu lub poronić, lub urodzić martwe dziecko, że taka stara a taka głupia, że wpadła.
Mama wybiegła ze łzami z gabinetu i obiecała nigdy już nie postawić tam nogi. Znalazła innego ginekologa, poród przeszedł szybko i bez żadnej komplikacji i od (niespełna) czterech lat mam żywą, w pełni zdrową siostrzyczkę. :)
Z tego co mi wiadomo, Szanowny Pan Ginekolog już nie pracuje w tamtej przychodni.
służba_zdrowia
Ocena:
586
(670)
Komentarze