Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33631

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak to czasem można się doczekać wsparcia ze strony własnej matki.

Na wstępie pragnę wyjaśnić, że razem z moim K stołujemy się u moich rodziców, płacąc im za to miesięcznie określoną kwotę.

Dziś rano jeden z moich szczurków miał wypadek. Gdy dawałam im jedzonko, Szerszeniowi, łapka się zaklinowała między szczebelkami, i na niej zawisł. Od razy go uwolniłam i po oględzinach nic specjalnego nie znalazłam (ma dość długą i grubą sierść). Po obiedzie postanowiliśmy chłopaków wykąpać. Gdy moja młodsza wycierała Szerszenia zauważyła na ręczniku krew. Okazało się, że naderwał sobie łapkę w pachwince, na długości 2-3 cm, dość głęboko bo mięso było widać. Mój K wraz ze szwagrem, od razu się ubrali i polecieli do jedynej w tym momencie czynnej lecznicy. W między czasie młodsza zadzwoniła do naszych rodziców, mówiąc co się stało. Łącznie było trzy telefony, gdzie moja ukochana matka stwierdziła, że:
"niepotrzebnie szliśmy z nim do weterynarza, bo to drogo, a na szczurach się szybko goi" - Szerszeń dostał szoku, wet go ledwie odratował,
"że niepotrzebnie się martwimy, mamy jeszcze przecież trzy inne szczury",
"że jak ona będzie umierać, to ja z siostrą nawet łzy nie uronimy" - tak, jaaasne, pewnie. Wtedy specjalnie na Kajmany polecę.
Zrobiła mi awanturę, że nie chcę jej w tym momencie sprawdzić konta i zrobię to za chwilę, jak mi ręce przestaną drżeć "mogę więcej do nich nie przychodzić i od tej chwili sama się żywię".
Tak, dzięki mamo, za wsparcie w takiej chwili. Zdałaś egzamin śpiewająco...

rodzinka

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 27 (99)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…