Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33839

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temuzostała mi załatwiona "po znajomości" praca na stoisku w Sopocie. Szczegółów nie podano zbyt wiele, jedno co wiedziałam to że pan który chce mnie zatrudnić jeździ na wózku.
Po dotarciu okazało się że Pan niestety nie tylko ma problemy z poruszaniem się ale także prawie nie widzi i nie słyszy( trzeba było mu bardzo głośno krzyczeć do prawego ucha żeby coś usłyszał).
Stawka średnia, praca codzinnie ,średnio 12.Ale nakreślił że są po za mną jeszcze 2 osoby to sami się dogadamy na system zaminowy, zaczną pracę dopiero od soboty więc jeden dzień będę sama( czyli piątek ).
Do moich zadań należało rozstawienie stoiska, rozłożenie towaru, sprzedaż i schowanie go, byłam zapewniona że mam ‘’ wolną rękę’’.
Rano przyszedł ze mną chłopak żeby mi trochę pomóc z rozstawieniem.
Po ustawieniu stoiska szef zaproponował zapłacenie za pomoc, mój luby odmówił , mówił że chciał tylko mi pomóc. Potem zaczęły się telefony do niego o pomoc w najróżniejszych sytuacjach- a to przeniesienie stalaża na stoisko przez całe miasto, a to odebranie za niego towów itd.
Do mnie odnosił się niestet y z wielkim wyrzutem.Miałam kategoryczny zakaz opuszczania stoiska ( zrozumiałe) . Szybko szefowi jednak się odwidziało: nie było dodatkowych pracowników, nie będzie przerw, nie wolno ani jeść ani skorzystać, moja wolna ręka opierało się na tym że będzie siedzieł obok obserwował mnie cały dzień wołając co 5 minut np. żebym mu buta zawiązała, żebym plecak mu spakowała, a to że wpadł na pomysł pompowania piłek , odmawiając mojej pomocy przebił 5 ( stwierdził że przy mnie są straty i odliczy mi swój błąd od pensji), albo żebym porozmawiała z jakąś kobietą bo chce ją na kawę zaprosić . Wielokrotnie wjechał na stoisko wózkiem przewracając wszystko , czy odjechał na drugi koniec uliczki i krzyczał czy chce gumę ( nie słyszał więc trzeba było znowu opuścić miejsce pracy i odkrzyczeć ).
Kilkutrotnie wyzywał mnie od niedołęgów – bo nie mogłam sama rozwstawić stelaża( nawet we 2 było to bardzo trudne z powodu wagi owego przedmiotu), czy od idiotów – bo w burzowej pogodzie ludzie nie chcieli kupować plastikowych zabawek czy plażowych akcesoriów.
Długo nie wytrzymałam , po paru dniach postawiłam sprawę że albo zatrudni drugą osobę do pomocy albo odchodzę . Nic się nie zmieniło więc ustaliliśmy że więcej nie przyjdę i dostanę pieniądzę za wykonaną pracę. I tu zaczął się cyrk , owy szef zaczął płakać , wyzywać mnie że serca nie mam , że oszukałam go – bo niby mój chłopak który pomagał miał też pracować ? Wypłacił mi znaczną część pieniędzy, nie miałam siły już się kłócić.
Jego niepełnosprawność nie była tu problemem ale sam charakter , nie dziwi mnie to że w ciągu miesiąca 3 osoby się u niego zwolniły.

Stoisko

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (153)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…