Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#33950

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewna ciocia i wujek mają syna. Sześcioletniego. Ani ich nie lubię, ani ich potomka. Całej ich trójki po prostu nie znoszę, i choć nie zwykłam oceniać po wyglądzie kogokolwiek, to już na sam widok Wiktorka - dziecka o wyjątkowo irytującym i tępym wyrazie twarzy, staję się nerwowa i oschła, choć generalnie jestem sympatyczną i życzliwą dla innych osobą... Po prostu nie raz już udowodnił, że to nie tylko pozory. Widocznie wdał się w rodziców.

Moi rodzice są rozwiedzeni i tak się złożyło, że tata wyjechał i miałam dla siebie mieszkanie na dwa tygodnie.

Wracam sobie w poniedziałek przed piątą do domu i co widzę? Wiktorek cudowne dziecko siedzi sobie na schodach na moim piętrze i wita mnie z fochem "no w końcu!".
Yyy? Na moje pytanie co on tu robi, wyjaśnił mi, że rodzice polecieli do Egiptu na tydzień i zostawili mnie tu, abym się nim przez ten czas zajęła. Yyy? Z jakiej racji?

A z takiej, że dla mnie nie powinno być to problemem, poza tym zostawili mu pieniądze, aby mógł czasem sam sobie coś kupić do jedzenia (łaska?). Kwota? 10 złotych. Dowiedziałam się także, że Wiktorek czekał tutaj od 9 nad ranem. Siedział około 8 godzin sam na klatce schodowej, bo rodzice wykalkulowali, że przed 12 powinnam uwinąć się i wrócić do domu...

Powiadomiłam ojca (to rodzina od jego strony, mamie wolałam nawet o tym nie mówić), ten dostał spazmów i szału, oczywiście nadaremnie próbował skontaktować się z rodzicami Wiktora.
Ale zgodziłam się go przetrzymać jakiś czas, dopóki nie uda mi się go komuś innemu wcisnąć.

Oczywiście dzieciak nawybrzydzał, pretensji do mnie miał miliony, że rodzice to mu obiecali, że będę mu zamawiała pizze, że będę go zabierać do McDonalda. Poza tym przedstawił mi plany, jakie wysnuli jego rodzice dla nas obojga - zabiorę gówniarza do parku wodnego, do kina, do parku linowego. Stwierdził też, że skoro tu mieszka teraz, to może zachowywać się jak u siebie w domu,
zaglądać do szafek, pokoi, nie wspominając już o lodówce...

Dziecko kompletnie bez wyobraźni, nie potrafiące zająć się sobą przez minutę.

Każde towarzystwo, tylko nie jego. Koniec.

Siostra mojej babci jest jego babcią. A więc cynk do babci, a ona do swej siostry. Co się okazało? Babcia Wiktorka została niemalże postawiona w mojej sytuacji, ale nie zgodziła się. O tym, że ma zająć się wnukiem dowiedziała się bardzo wczesnym rankiem...

Moja babcia jeszcze tego samego wieczoru przyjechała po Wiktora, mój chłopak zawiózł nas do jego babci i został tam na siłę "ugoszczony". Tamta kochana babcia nawet nie chciała go wpuścić do środka, ale ostatecznie, gdy zostawiliśmy go pod jej drzwiami ryczącego wniebogłosy, "zlitowała się" i z łaską wzięła go do siebie.

I dodam, że mały nie miał ze sobą kompletnie nic. Ani szczoteczki do zębów, ani jakiejkolwiek bielizny na zmianę, nie mówiąc o ubraniach...

Wiem, że może nie było to zbyt pedagogiczne, ale nasłuchawszy się jego odzywek przez kilka godzin... Chyba rozumiecie.

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1083 (1143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…