Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#33982

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W czasach dziecięcych miałam koleżankę, powiedzmy Aldonkę. Aldonka charakteryzowała się dobrymi ocenami i tym, że nigdy, ale to przenigdy nie chciała skarżyć, ale zawsze jakoś jej się ta skarga wymykała. "Proszę pani, ja nie chcę skarżyć ale Cashianna..." - pamiętam jakby to było wczoraj.

Kiedyś po zajęciach dodatkowych Aldonka zamknęła mnie w szatni, która była w piwnicy szkoły, a klucz oddała woźnemu na parterze. W szatni siedziałam grubo ponad godzinę, aż woźna nie przyszła robić obchodu przed pójściem do domu.
Poskarżyłam się mamie, mama zadzwoniła do matki Aldonki spokojnie mówiąc, że nie życzy sobie takich sytuacji i prosi aby rodzice zapanowali nad Aldonką. Usłyszała, że to tylko takie głupie żarty, że nie mamy poczucia humoru i pa. Mama, nie przewidując skutku, rzuciła tylko żebym następnym razem się nie dała.

W kolejnym tygodniu po tych samych zajęciach dodatkowych Aldonka znowu próbowała zamknąć mnie w szatni. Jednakże tym razem, biorąc sobie do serca radę mamy, nie dałam się i to ja zamknęłam Aldonkę. Skutek? Ledwo mama weszła do domu z pracy (tata wracał później) rozdzwonił się telefon od mamy Aldonki, że jestem gówniarą, jak tak śmiem, że Aldonka siedziała tyle czasu bez obiadu, jestem niewychowana, ona zawiadomi szkołę. Mama zakończyła konwersację stwierdzeniem, że to takie żarty były.

Jeszcze dobrych kilka tygodni mama Aldonki nękała mnie za każdym razem jak mnie widziała, nakazując mi się zastanowić nad swoim karygodnym zachowaniem. A przecież to tylko takie żarty były.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 775 (847)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…