"Synu" rośnie.
Ubrania niestety nie. Może nawet złośliwie się kurczą? Jednak mimo tej wrednej przypadłości zachowują dość dobrą jakość (pewnie ze względu na to, że rosnący w zastraszającym tempie "żarłacz" nie zdąża ich zutylizować).
Co jakiś czas robimy więc "czystkę" i oddajemy dobrą jeszcze odzież tym osobom z otoczenia, które wyrażą chęć przejęcia ubrań.
Parę dni temu dzwonek do drzwi. Kobieta.
- Czy mógłby mi pan dać parę groszy? Mam małe dzieci, ja jestem przewlekle chora, nie starcza nam na jedzenie...
- Hmm, wie pani, nie mam gotówki. A w jakim wieku są dzieci? - Pytam.
- Dwa i trzy lata...
- To może chce pani dla nich jakieś ubrania? - Zapraszam ją do wewnątrz i demonstruję torbę pełną odłożonych ubrań. - Proszę sobie coś wybrać.
Kobieta, owszem, przejrzała rzeczy. Wzięła to, co jej się spodobało, podziękowała, wyszła.
Kiedy wyszedłem z psem, ubrania leżały rozwłóczone przy śmietniku.
Ubrania niestety nie. Może nawet złośliwie się kurczą? Jednak mimo tej wrednej przypadłości zachowują dość dobrą jakość (pewnie ze względu na to, że rosnący w zastraszającym tempie "żarłacz" nie zdąża ich zutylizować).
Co jakiś czas robimy więc "czystkę" i oddajemy dobrą jeszcze odzież tym osobom z otoczenia, które wyrażą chęć przejęcia ubrań.
Parę dni temu dzwonek do drzwi. Kobieta.
- Czy mógłby mi pan dać parę groszy? Mam małe dzieci, ja jestem przewlekle chora, nie starcza nam na jedzenie...
- Hmm, wie pani, nie mam gotówki. A w jakim wieku są dzieci? - Pytam.
- Dwa i trzy lata...
- To może chce pani dla nich jakieś ubrania? - Zapraszam ją do wewnątrz i demonstruję torbę pełną odłożonych ubrań. - Proszę sobie coś wybrać.
Kobieta, owszem, przejrzała rzeczy. Wzięła to, co jej się spodobało, podziękowała, wyszła.
Kiedy wyszedłem z psem, ubrania leżały rozwłóczone przy śmietniku.
Ludzie i ludziska
Ocena:
913
(941)
Komentarze