Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34148

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na moim kierunku (podobnie jak na wielu innych technicznych kierunkach) normą jest obowiązek wykonania sprawozdania przez studenta z odbytego ćwiczenia laboratoryjnego. Polega ono na napisaniu zwykle przydługiego wstępu teoretycznego na temat odbywanego ćwiczenia, zamieszczeniu na nim obrobionych danych pomiarowych, obliczeń a na sam koniec wniosków. W zależności od przedmiotu i ćwiczenia, długość takiego sprawozdania waha się od 5 do 40 stron wydruku w formacie a4. Tyle tytułem wstępu.

Na moim wydziale nagminnym zjawiskiem jest niesprawdzanie oddanych sprawozdań przez sprawdzających i wystawianie ocen w ciemno. Dla leserów takie rozwiązanie jest bajeczne, bo można nie trudząc się w ogóle (wypisując głupoty albo popełniając plagiat) zgarnąć bardzo dobrą ocenę, natomiast dla studentów pracowitych jest to istny i irytujący koszmar.

W tej historii skupię się tylko na jednym takim piekielnym prowadzącym.

Mieliśmy z pewnego przedmiotu wykonać sprawozdanie z kategorii tych najdłuższych (30-40 stron), na co mieliśmy wyznaczony termin wybiegający dwa miesiące do przodu. Ja traktuję swoje studia bardzo poważnie i dlatego moje sprawozdanie trafiło na maila prowadzącego bardzo szybko, ponad miesiąc przed ustalonym terminem. Warto podkreślić, iż napracowałem się nad tym sprawozdaniem niemożliwie i dopieszczałem je bardzo długo. Wizyta u prowadzącego celem poznania oceny zwaliła mnie z nóg.

′No, niestety nie przyłożył się pan do tego sprawozdania. To będzie tylko 3.5′.
Zamarłem. Naprawdę pracowałem nad tym sprawozdaniem przez wiele dziesiątek godzin. Nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał...
′...A czy można wiedzieć dlaczego tak słabo?′
′Aaaa, bo pan nie zamieścił spisu treści...′
′Proszę spojrzeć na drugą stronę, za tytułową′ - spis treści jak byk.
′Aach. Ale to jeszcze nie wszystko, bo tam pan nie zamieścił wykresów spektroskopii i nie opisał ich...′
(To był blef, wiedział że mało kto będzie pamiętał o tych wykresach i wyszedł z założenia że ja nie będę należeć do tych osób).
′Proszę spojrzeć na stronę 26.′
′Eeee... no ale pan otworzył je za pomocą programu WsXM? Ale to trzeba było w Originie...′
(Origin jest piekielnie drogim programem do obróbki danych, taki Excel z bajerami - i nie ma darmowych wersji studenckich. Ponadto..)
′...sam pan kazał nam wykorzystać do obróbki WsXM, w czasie laboratoriów...′
′Eeech... no tam jeszcze wniosków i bibliografii brakowało w tym sprawozdaniu′
′Proszę spojrzeć na strony 32 i 34.′
′Yyyyy... no ogólnie sprawozdanie słabe, niestety, więcej niż 3.5 i nie będzie′.

W tamtej chwili zagotowałem się i wyszedłem z jego gabinetu, bo wiedziałem że dalsza dyskusja nie ma żadnego sensu. Warto powiedzieć, że ten sam ′genius′ oskarżył moją koleżankę o plagiat, bo miała niebieski wzorek będacy jednym z gotowych schematów w wordzie na stronie tytułowej taki sam jak inna koleżanka... Pomimo iż sprawozdania miały zupełnie inną treść i długość.

Na zakończenie - facet jest naprawdę uwielbiany przez leserów, bo sprawozdania na przedmiotach przez niego prowadzonych to robota na kilkanaście godzin, a mozna na dobrą sprawę wysłać mu dokument ze stroną tytułową i 30 pustymi kartkami za nią i dostać 4...

Piekielne studia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (239)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…