Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34196

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Miałem kiedyś przyjaciela, takiego prawdziwego co razem z nim babki w piaskownicy stawiałem. Nazwijmy go tu Radkiem.
Radek był moim przeciwieństwem. `Przystojny, dobrze zbudowany, zawsze z najnowszymi gadżetami, bo jego rodzice dbali o takie rzeczy. Zjednywał sobie ludzi po prostu na nich patrząc, bo, jak mawiała jedna z koleżanek „jak tu nie lubić TAKIEGO faceta?”. Ja byłem tym brzydszym, troche bardziej pomysłowym co miał improwizować, gdy zaszła taka potrzeba. Taki zestaw cech rozłożonych na nasz duet pozwalał nam w miarę bezboleśnie i spokojnie egzystować na wielkim osiedlu. Niejedno nawywijaliśmy jako dzieciaki, ale też niejedno udało nam się razem naprawić.
Około pierwszej klasy liceum Radek przyznał, że jest gejem. Jakoś nigdy nie ruszały mnie podobne wyznania, więc nawet po poznaniu jego chłopaka, Marka, nie zmieniłem co do niego stosunku, ba zaprzyjaźniłem się i z Markiem. Przez dwa lata ja, moja ówczesna dziewczyna i oni byliśmy zgraną paczką przyjaciół uzupełnianych sporym gronem znajomych. Z czasem wieść o orientacji Radka rozeszła się wśród nich i, tak jak w moim przypadku, nikogo to nie obeszło. W końcu jednak nadszedł pamiętny miesiąc moich osiemnastych urodzin.
Imprezę organizowaliśmy w klubie w pięć osób z okazji pięciu "osiemnastek", sami swoi w tym ja i Radek. Każdy wyłożył ile miał wyłożyć, poza tym przygotowaliśmy jakieś kwoty dla siebie, gdyby wykupionych wcześniej trunków zabrakło lub gdyby ktoś chciał wyjść w jakieś ustronniejsze miejsce. Oszczędzaliśmy dość długo, bo jednak miał to być nasz dzień. Przed wyjściem przyszedł do mnie mój przyjaciel i poprosił o pożyczenie dwustu złotych, mówiąc, że jego pieniądze poszły na nieprzewidziane wydatki w domu.
Pożyczyłem mu dwie trzecie odłożonej kwoty i poszliśmy na imprezę. Zabawa nie trwała nawet dwóch godzin, gdy Radek po prostu zniknął. Nie zabrał ze sobą Marka, nikomu nic nie powiedział, po prostu poszedł. Na sms-owe pytanie odpisał, że „musi troche odetchnąć, wróci potem”, nie wrócił do końca zabawy.
Przez następne dni unikał nie tylko mnie, ale i wszystkich innych znajomków i własnego chłopaka. Pytania o pieniądze zbywał słowami „jutro”, „nie mam”, „nie teraz” i tak dalej. W między czasie wyszło, że własne urodziny porzucił by bawić się z nowopoznaną grupą „pięknych, wysportowanych z dobrych domów, co chętnie by Ci przylali, ale mają już zrobione paznokcie” – nie jest to sugestia, że byli gejami, po prostu przesadnie dbali o wygląd jednocześnie mając mentalność typowego ortaliona. Pieniądze które ode mnie pożyczył wydał na zabawę z nimi w jakimś innym klubie.
Po jakimś czasie Radek zerwał wszystkie kontakty ze starymi znajomymi, z Markiem zaczął się kłócić dążąc do zerwania, a mnie obwieścił, że żadnej kasy mi nie odda, on nic nie pożyczał i to chyba bardziej ja od niego, ale on mi daruje. W zasadzie powinienem go wtedy trzasnąć w twarz, może by się obudził i wybaczył, a gdyby nie, to miałbym satysfakcję. Zamiast tego tylko go zapytałem.
- Co ty zamierzasz? Odbiło Ci? Kolegów traktujesz gorzej jak szmatę żeby się przypodobać idiotom. – poprzedniego dnia jego nowa paczka, wracając od niego, skopała trzech grających w kosza chłopaków.
- Oni są po prostu spoko. Z nimi nie musze się niczego bać, mogę się dobrze bawić i zawsze mi coś załatwią. – odpowiedział.
- Twoje życie, twoja wola – chyba wtedy to zdanie stało się moim sztandarowym powiedzonkiem, zarezerwowanym dla idiotów – Ciekawe tylko czy będą Cie lubić jak się kasa skończy.
- Będą, bo oni mnie znają i lubią. – tak zakończyła się nasza znajomość.
Radek się przeprowadził, kontaktu nie utrzymywaliśmy i tylko czasem, dochodziły mnie jakieś informacje o jego wyczynach.

Czemu historię opisuje właśnie teraz?
Myliłem się. Pieniądze się Radkowi nie skończyły, by zostać w paczce poszedł do roboty i mu się udało. Stało się coś gorszego.
Niedawno na jaw wyszła jego prawdziwa orientacja. Koledzy, z którymi kiedyś blokował przemarsz „Kolorowej Niepodległej”, posłali go do szpitala kilkoma celnymi ciosami i kopniakami. Nie wiem czemu, ale czuje, że właśnie dzięki temu dojrzałem do podzielenia się tą historią która jednak troche leżała mi na sercu.

Życie codzienne

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 286 (362)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…