Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34313

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuję na ochronie.
Trafiłem kiedyś, na kilka zaledwie służb, do małego marketu prowadzonego przez kierownika, pana Adama, który był też właścicielem całego interesu. Sklep był stosunkowo mały, ale ważny dla okolicznej ludności – taki typowy osiedlowy sam, gdzie ogniskowało się życie emerytów, rencistów, dzieci i pijaczków.

Pewnego dnia złapałem na kradzieży starszą kobietę, która usiłowała w torebce wynieść chleb. Zatrzymałem ją i wezwałem właściciela, przy którym klientka okazała zawartość torby, kradła tylko chleb.
- Nie będziemy wzywać policji. – Zadecydował pan Adam – Nie będę karał tego, że kogoś nie stać na chleb.
Zgodnie z decyzją właściciela pani została puszczona i nawet dostała ten chleb, który chciała ukraść.
Jeszcze tego samego dnia wróciła, niestety, nie po to by podziękować.

Tym razem zatrzymałem ją z dwiema wielkimi reklamówkami, do których napchała chlebów, bułek, rogali i słodkich wypieków. Wartość towaru wynosiła kilkadziesiąt złotych. Tym razem pan Adam nie podarował i zarządził wezwanie policji.
- No jak to! Przecież za chleb mieliście nie wzywać! – Krzyknęła na pół zła, na pół zaskoczona złodziejka.
- Myślałem, że nie ma pani co jeść, dlatego wtedy darowałem. – Odpowiedział właściciel, – Ale pani dać palec, to odgryzie pani rękę.
- Ale mówiłeś sam! No! Ja bym teraz miała i dla siebie i do emerytury by było...

Okazało się, że kobieta handluje na pobliskim bazarku i postanowiła do swojej zwyczajowej oferty dołożyć pieczywo pana Adama.

Ochrona

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1149 (1221)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…