Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34394

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam! Choć sytuacja nie dotyczy mnie personalnie to byłam świadkiem jej części i muszę przyznać, że mnie telepie.

Jestem na 5 roku studiów, a właściwie już po, bo absolutorium zdobyte, i jak wszyscy dobrze wiemy jest to czas obron. Piszę prace u pewnego promotora [P] wraz z koleżanką z roku [K]. [K] już kilka miesięcy temu zaniosła promotorowi lwią część pracy i teraz tylko donosiła ostatnie rozdziały, wstęp, zakończenie. Generalnie dziewczyna pilnowała terminów, była w stałym kontakcie z promotorem, mówiła, że chce się bronić jak najszybciej, ciągle się przypominała, że zaniosła prace i oczekuje na opinię. Jako, że termin oddania pracy do dziekanu (błędny zapis celowy ;) ) mija 30 czerwca [K] zadzwoniła do [P] z pytaniem, czy praca sprawdzona, czy wszystko w porządku. [P] powiedział, że tak, że cacy. [k] i tak musiała jechać na uczelnię, więc poprosiła, coby [P] się z nią w środę (dziś) spotkał, to omówią ostatnie kwestie przed oddaniem pracy.

Ja też musiałam przyjechać dziś do [P] więc zanim umówiona godzina spotkania wybiła to posiedziałyśmy trochę z [K] i pogadałyśmy. Jako, że ja miałam odebrać tylko wpis, [K] mnie przepuściła. Koniec końców i tak zdecydowałam się na nią poczekać, co by jeszcze chwilkę poplotkować.

[K] po jakimś czasie wychodzi z gabinetu po prostu zła. Zła, trochę zdołowana... no miała nietęgą minę. Pytam się o co chodzi? I [K] opowiada:

[P] wyciągnął jej wszystkie rzeczy, jakie kiedykolwiek mu zaniosła (np plan pracy z zeszłego roku, który zaakceptował) nawet te, które zaakceptował i nie wprowadzał do nich poprawek. I opowiada, co i gdzie jest źle i co trzeba by zmienić. Pal licho, że tam było kilka przecinków, kilka zjedzonych literek, to łatwo naprawić, choć to uciążliwe. Ale [P] dopiero po kilku miesiącach stwierdził, że jednak w pracy są błędy merytoryczne, że to czy tamto trzeba inaczej zapisać, bo tak być nie może. Generalnie dowalił dziewczynie takie poprawki jak się daje na początku pisania a nie na końcu. Tym bardziej, że dopiero teraz mówił o rozdziałach, które już kilka miesięcy temu mu zaniosła.

[K] poleciała niepocieszona do domu szybko to poprawiać. Stwierdziła, że musi to zrobić teraz, zaraz, co by mu od razu wysłać, że jakby miał jeszcze jakieś widzimisię, to żeby mogła je przed 30 poprawić.

Może wyda się Wam to mało piekielne, ale dla mnie to po prostu nie poważne. [P] miał pracę [K] od dawna, mógł spokojnie ją przeczytać, pozaznaczać, co jest źle i skonsultować się z [k] (tym bardziej, że było dużo czasu i sama [K] często kontaktowała się z [P] w sprawie pracy - zależało jej na obronie w lipcu).

Poradziłam [K], żeby może zgłosiła sprawę do dziekana. Stwierdziła, że na razie spróbuje sama dać radę, ale jeśli [P] znowu coś odwali to rzeczywiście odwoła się do wyższej instancji.

studia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 61 (149)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…