Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34406

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jak wszyscy wiemy albo i nie wiemy, moje przygody ze współlokatorami nie mają końca. Przypomniało mi się, jak to na pierwszym roku mieszkałem w akademiku. I tym razem historia dotyczy ogólnej piekielności akademików.

Zajmowaliśmy segment w szóstkę; w jednym pokoju byłem ja i dwóch chłopaków, w drugim trzy dziewczyny. Dzieliliśmy kuchnię i łazienkę.

No ale dobrze, przechodzę do prawie-sedna.
Każdy akademik ma swój regulamin. Pewien jego punkt głosi, że na terenie domu studenckiego nie można przechowywać zwierząt. Do tego akurat ludzie się raczej stosują, ale zdarzają się wyjątki.
Na przykład ja. Tuż przed rozpoczęciem studiów dostałem od brata pająka, ptasznika. Co miałem z nim zrobić? Toć nie zabiję ani nie oddam nikomu. No to dogadałem się z chłopakami, żaden nie miał arachnofobii. Nikomu pająk nie przeszkadzał, bytował sobie w niewielkim terrarium. W razie czego łatwo było go gdzieś schować; ruchliwy nie był, a i niezbyt duży. Zresztą tak naprawdę nikt nas nie sprawdzał.

Któryś weekend spędzałem u brata. Zadzwonił do mnie telefon. Popatrzyłem na ekranik komórki: Marek, współlokator. Odebrałem.
- Halo?
Pełna napięcia cisza. Nie ponaglałem, Marek zaczął niechętnie:
- Słuchaj, bo jest taka sprawa...
Nawet nie próbowałem się domyślać, o co może mu chodzić.

- Zabijesz mnie. – Mówił, wzdychając ciężko. – Była u mnie dziewczyna. Chciałem jej tego twojego pająka pokazać, postraszyć trochę. No to otwieram terrarium, patrzę: pająka nie ma. Aśka już, panika, oczami po kątach strzela, wychodzić chce. Ale mówię, że pewnie zabrałeś ze sobą. Sorry, zajrzałem do twojej szafki, żeby sprawdzić, czy leży to twoje małe akwarium podróżne. No i nie ma, to pomyślałem, że rzeczywiście zabrałeś. Rozkładamy się z Aśką na łóżku, żeby film oglądać. – Głos Marka stawał się coraz bardziej napięty. – A tu nagle, jak ona nie wrzaśnie, zeskakuje z wyra i wali w coś książką. Jeszcze po tej książce skacze, chociaż wołam, żeby się uspokoiła. Słyszę tylko, że coś pęka. I... sorry, naprawdę. Nie było czego ratować. No wiesz, wystraszyła się, jak to dziewczyna, bo to takie wielkie urosło...

Nie rozumiałem. Popatrzyłem na swoje podróżne terrarium. Pajączek nadal był w środku. Wcale nie taki wielki.

- Toż ja mam go tutaj.
- Czyli że jak... No przecież... - Urwał i milczał kilka sekund, po czym zapytał rzeczowo: - To co ona zatłukła?

Czy to ogromne bydlę do kogoś należało, czy ktoś chciał nas zamordować, a może podrzucić niechcianego zwierza – nie wiemy do dziś.

akademik

Skomentuj (67) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1265 (1311)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…