Historia z marca, kiedy to wybrałam się na wieczorny seans "wybitnego" filmu pt. "John Carter".
Zaczyna się bez przeszkód. Miejsce w przedostatnim rzędzie zajęte, napój zawierający zbyt dużo kofeiny i cukru zakupiony. Siedzę, czekam. Za mną jakaś wesoła para radośnie się mizdrzy, ojciec z synem na oko 12-letnim cicho rozmawiają.
Wtedy na scenę wkraczają główni bohaterowie opowieści - trzech byczków (na oko ok. 30 lat) oraz ich, za przeproszeniem, dziunia. Przechodzą środeczkiem, siadają, a w tym czasie rozpoczynają się reklamy. Grupka w rechocik, bo pani na ekranie ma biust. Z czasem ich rozmowy (okraszone paniami spod latarni i męskimi narządami rozrodczymi) przybierają na głośności.
Słyszę poirytowane sapnięcie ojca z tyłu, a potem całkiem grzeczną prośbę:
[Ojciec]: Panowie, czy moglibyście być trochę ciszej? Przyszliśmy tutaj oglądać film...
[Byczek 1]: Film kur*a? Film kur*a? (wstaje) A zaczął się już film, ch*u po*ebany?
[O]: Proszę pana, spokojnie, przecież nic się nie stało...
[B1]: Tak ku*wa? A na solo chcesz, kuta*ie pie*dolony?
[Byczek 2]: Tak, ku*wa, jak takiś mądry to wstawaj, złamasie! Głowę ci rozwalę!
Parka z tyłu cichnie, a ja wbijam się głębiej w fotel. 12-latek wyraźnie przestraszony. Przemyka mi po głowie myśl, że jakbym była trochę większa to mogłabym się wtrącić. No i jeszcze jakbym miała katanę, czy coś.
Byczek macha jeszcze parę razy głową i siada. Potem obejmuje dziunię.
[B1]: Ale mu dogadałem, co nie, chłopakyyy?
[B2]: No jaha, stary. Takie cio*y to w ogóle nie powinny z domu wychodzić.
Słyszę kroki po mojej lewej, ojciec ewakuuje się z sali. Idąc potyka się, co oczywiście zostaje skwitowane wybuchem szyderczego śmiechu z prawej, "byczkowej" części sali. Dyskretnie odwracam się sprawdzić co u chłopaka. Wydaje się być spokojniejszy, ale nadal wygląda na roztrzęsionego. Czekam. Film się zaczyna (taki sobie, szczerze mówiąc, lecz po jakichś piętnastu minutach obraz zatrzymuje się, a dźwięk cichnie. Wraca ojciec, razem z ochroną i szanownym panem z obsługi. Grzecznie podchodzą do byczków i proszą na rozmowę na bok. Po chwili seans zostaje wznowiony, a panowie wyproszeni z sali.
Najbardziej było mi żal tego dwunastolatka. Gdybym tylko miała katanę...
Zaczyna się bez przeszkód. Miejsce w przedostatnim rzędzie zajęte, napój zawierający zbyt dużo kofeiny i cukru zakupiony. Siedzę, czekam. Za mną jakaś wesoła para radośnie się mizdrzy, ojciec z synem na oko 12-letnim cicho rozmawiają.
Wtedy na scenę wkraczają główni bohaterowie opowieści - trzech byczków (na oko ok. 30 lat) oraz ich, za przeproszeniem, dziunia. Przechodzą środeczkiem, siadają, a w tym czasie rozpoczynają się reklamy. Grupka w rechocik, bo pani na ekranie ma biust. Z czasem ich rozmowy (okraszone paniami spod latarni i męskimi narządami rozrodczymi) przybierają na głośności.
Słyszę poirytowane sapnięcie ojca z tyłu, a potem całkiem grzeczną prośbę:
[Ojciec]: Panowie, czy moglibyście być trochę ciszej? Przyszliśmy tutaj oglądać film...
[Byczek 1]: Film kur*a? Film kur*a? (wstaje) A zaczął się już film, ch*u po*ebany?
[O]: Proszę pana, spokojnie, przecież nic się nie stało...
[B1]: Tak ku*wa? A na solo chcesz, kuta*ie pie*dolony?
[Byczek 2]: Tak, ku*wa, jak takiś mądry to wstawaj, złamasie! Głowę ci rozwalę!
Parka z tyłu cichnie, a ja wbijam się głębiej w fotel. 12-latek wyraźnie przestraszony. Przemyka mi po głowie myśl, że jakbym była trochę większa to mogłabym się wtrącić. No i jeszcze jakbym miała katanę, czy coś.
Byczek macha jeszcze parę razy głową i siada. Potem obejmuje dziunię.
[B1]: Ale mu dogadałem, co nie, chłopakyyy?
[B2]: No jaha, stary. Takie cio*y to w ogóle nie powinny z domu wychodzić.
Słyszę kroki po mojej lewej, ojciec ewakuuje się z sali. Idąc potyka się, co oczywiście zostaje skwitowane wybuchem szyderczego śmiechu z prawej, "byczkowej" części sali. Dyskretnie odwracam się sprawdzić co u chłopaka. Wydaje się być spokojniejszy, ale nadal wygląda na roztrzęsionego. Czekam. Film się zaczyna (taki sobie, szczerze mówiąc, lecz po jakichś piętnastu minutach obraz zatrzymuje się, a dźwięk cichnie. Wraca ojciec, razem z ochroną i szanownym panem z obsługi. Grzecznie podchodzą do byczków i proszą na rozmowę na bok. Po chwili seans zostaje wznowiony, a panowie wyproszeni z sali.
Najbardziej było mi żal tego dwunastolatka. Gdybym tylko miała katanę...
kino
Ocena:
670
(806)
Komentarze