Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34489

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie mam nic do Cyganów, lecz ci z mojej okolicy potrafią być piekielni...

Sytuacja I
Jeżdżę rowerem praktycznie codziennie, często zahaczam o parki i inne miejsca w mieście, gdzie ten naród lubi spędzać całe dnie.

Pewnego razu stali sobie na środku chodnika, jeden grał na gitarze, inni śpiewali. Nie jechałam zbyt szybko, starając się nie wjechać w osobników, którzy zajmowali praktycznie całą ścieżkę dla rowerów. Nagle któryś z nich kopnął w mój rower. Po prostu, kopnął. Zniosło mnie trochę na krawężnik, jednak z powodu wyrobionej zręczności, nie wpadłam na ulicę (wspomnieć należy, że jechałam chodnikiem po lewej stronie przy dość ruchliwej ulicy, którą od ścieżki oddziela najwyżej 15-to centymetrowy trawniczek).


Sytuacja II
Siedzę z koleżanką na przystanku, moja torebka stoi obok na ławce. Spostrzegamy matkę-cygankę, ojca-cygana i dwoje ich dzieci. Najmłodszy, ubrany w jakieś podarte ubrania wszedł do pobliskiego sklepu. Ojciec, odkrywając wielki brzuch i drapiąc się po nim, kierował się w naszą stronę, a dokładniej - na moją torebkę. Przewidując jego zamiary, szybko ją chwyciłam i położyłam na kolanach. Na szczęście, mężczyzna zrezygnował.


Sytuacja III
Moja prababcia przed śmiercią dużo chorowała, lecz nie chciała iść do domu opieki, a i liczna rodzina wujków i ciotek przychodziła codziennie, by pomóc w codziennych czynnościach. Posiadała również opiekunkę, która się nią zajmowała przez kilka godzin dziennie. Mieszkała w starym, PRL-owskim bloku i czasem zapominała zamknąć drzwi.
W środku nocy przyszła do niej cyganka. Opowiadała jej różne historie, kiedy nagle wszedł rosły mężczyzna i zaczął szperać po szafkach. Z racji niemożności chodzenia bez specjalnego wózeczka, podeszłego wieku i osłabienia nie była w stanie nawet krzyknąć. Hałas szafek na szczęście usłyszała sąsiadka, która od razu zadzwoniła po wujka, rosłego mężczyznę, który mieszka niedaleko. Złodzieje wyszli z pustymi rękami. Policja nie została wezwana, ale nie obyło się bez krzyków i dosłownego wyrzucenia ich z domu kopniakiem. Byli tak przestraszeni, że już nigdy tam nie wrócili.

miasto absurdów

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 59 (133)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…