zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Zaprosiłem kiedyś latem kolegów z pracy z rodzinami na działkę nad jeziorem. To nie były imieniny tylko spotkanie z szefem i z kumplami z pracy, których wszystkich lubię. Wieczór się udał, chyba wszyscy się dobrze bawili, rozmowy szły świetnie ale po jakimś czasie niespodziewanie skończyła się wódka :) Z najbliższym kumplem zaczęliśmy szukać, czy gdzieś jeszcze mamy alkohol, może nie wszyscy zanieśli do lodówki. Nagle jeden z kolegów powiedział, że on zapomniał przywieźć wódki. Drugi kolega powiedział mu że 5 minut samochodem jest stacja benzynowa i może by jego żona przywiozła alko. Żona kolegi odpowiedziała, że muszą już jechać do domu. Od razu się spakowali i pojechali mimo dosyć wczesnej godziny. Nie żałuję nikomu wódki, nawet sporo się jej w życiu nasponsorowałem kolegom którzy mieli problem z pracą. Nie rozumiem tej sytuacji z działki. Kolega który "zapomniał" przywieźć alko a pił równo jest ok ale ja bym się tak nie wygłupił przy całej firmie dla 20 zł. Sytuacja była dla nas tak śmieszna, że jeszcze po kilku latach ją wspominamy z kumplami.
Ocena:
-11
(21)
Komentarze