Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34888

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia tak świeża, że nadal mną telepie.

Tytułem wstępu - załatwiłam przyjaciółce pracę, nie jakąś tam prestiżową, wymarzoną, ale taką o - wakacyjną, w sam raz na okres szukania bardziej atrakcyjnej posady. Jako, że sama pracuję w tymże miejscu często zdarzało mi się ją odwiedzać, szczególnie na początku, żeby pokazać jej co i jak. A teraz kilka piekielnych historii z jej udziałem, w zamian za wyświadczoną jej przysługę.

1. Przyjaciółka, nazwijmy ją Ania, pracowała w barze już jakieś dobre 3 tygodnie. Ogarniała co i jak, przygotowywanie jedzenia etc. Aż tu nagle pewnego dnia, siedzę sobie czytając piekielnych, dzwoni telefon - Ania - muszę natychmiast przyjechać, bo stała się tragedia i ona nie wie co robić. Jako, że mieszkam niedaleko wsiadam w samochód i po 5 minutach jestem. I co się okazało? Że Ania miała za zadanie zrobić 3 kebaby, a że przecież sms′owanie ważniejsze zadzwoniła po mnie, żebym przyjechała je zrobić.

2. Zdarzenie wczorajsze, po katastrofalnej w skutkach burzy trza było ogarnąć nasze miejsce pracy. Bar znajduje się na wolnej przestrzeni, namioty, parasole itd. No, a że wiatr sobie pohulał to szkód było co niemiara. Więc silne, zwarte i gotowe stawiamy się, na życzenie szefostwa, w miejscu pracy. I tak oto ja zostałam przydzielona do pomocy przy naprawianiu szkód wyrządzonych namiotom, a Ania, razem z szefową, zabrały się za czyszczenie baru. Nie przeczę, że praca Ani wymagała wysiłku, ale szlag mnie trafił, gdy wieczorem przy znajomych słyszałam tylko, że obijałam się cały dzień, podczas, gdy ona ciężko pracowała! Tak - skakanie po rusztowaniach na wysokości 5 metrów - w górę i w dół - to żadna praca! Taki relaks.

3. Sytuacja numer dwa, dzisiejsza. Ania mieszka jakieś 4 km ode mnie, prawa jazdy nie posiada, więc do pracy zazwyczaj wozi ją mama. Ale rodzicielka naszej drogiej Ani pracuje na zmiany i tak się złożyło w dniu dzisiejszym, że dowieźć nie była jej w stanie. Godzinę wcześniej widziałam się z Anią i proponuję, że jeśli chce, może jechać ze mną, a czas który zostanie jej do momentu pracy może przeczekać u mnie. Odpowiedź Ani? Ależ oczywiście, że NIE! Bo ona będzie się nudzić! No nic, wracam do domu. Godzina 15.15 (w pracy powinna być o 15.30) dzwoni telefon. A jakże! Zgadliście! To Ania! Że mam po nią przyjechać, bo ona nie umie się dodzwonić do znajomych i nie dotrze na czas.

4. Kolejna historia, również z dzisiaj. Wymieniamy się kluczami z baru - raz ja otwieram, raz nasza droga Ania. Więc prosiłam, żeby po pracy podrzuciła mi klucze, mieszkam jakieś 600m od baru, i co, myślicie, że przywiozła? A skąd! Będę się musiała sama pofatygować do niej jutro!

5. I znów dzień dzisiejszy, serwujemy w barze szybkie dania typu kebab, tortille etc., klientom zależy na czasie, więc mięso wcześniej przygotowane (krojone, przyprawiane) jest pakowane i mrożone. Oczywiście mięsko też same przygotowujemy. I tak się dziwnie składa, że... tak! Zawsze pada na mnie! Bo przecież Ania mięska się brzydzi, mięsko fee! Więc ja odwalam podwójną robotę - i za siebie i za Anię. Dzisiaj też miała je przygotować. Ha! Zgadnijcie, co będę robić jutro w pracy?

Patrząc na to wszystko doszłam do jednego wniosku, NIGDY więcej nie załatwiam pracy znajomym, choćby nie wiem co! Bo Ania najwidoczniej wyszła z założenia, że skoro posadę jej załatwiłam to pracować też będę za nią, a ona pieniążki i tak dostawać będzie.

Edit 04.07.
Pełna irytacji dzwonię do Ani i proszę o spotkanie, czego się dowiaduję? Nie ma takiej opcji. Zatem pozostało mi załatwienie sprawy z kluczami innych sytuacji z wczoraj, które leżą mi na wątrobie przez telefon. Przedstawiam jej wszystko jasno, dużymi literami - coby zrozumiało dziewczę - i jej odpowiedź? "Ja nie jestem taka ogarnięta jak ty! Nie wymagaj tyle ode mnie!" I koniec połączenia. O nie, tym razem nie przejdzie. Tak mnie wkurzyła, że lepszej pracy będzie szukać w domu. Mwhahaha!

praca

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (233)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…