Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34966

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Z racji zamiłowania do pichcenia, podbudowanego trzema kursami (trzech różnych kuchni), czasami jestem proszona wśród znajomych o pomoc przy wyborze potraw i w ich gotowaniu na zjazdy rodzinne i przyjęcia. Nie uskarżam się, bo gotowanie bardzo mnie odpręża, ale ostatnie wydarzenie nieco zniechęciło mnie do pomagania.

Przyszła do mnie koleżanka, której nie widziałam od 10 lat, zastanawiałam się nawet skąd ma mój adres.
-Cześć skarbie, jak ja cię długaśnie nie widziałam! - zakrzyknęła gromko od wejścia, pakując mi się do mieszkania.
Zastawiłam jej drogę i pytam grzecznie, czego sobie życzy.
-No bo ty Kaśce gotowałaś tą pyszniastą zupeńkę i nygetsy z kurczaśka, nie? I w ogóle to umisz pichcić. To może mi też coś popitrasisz kochanieńka, co?
Chwilę zajęło mi skontaktowanie, o czym też znajoma mówi, aż w końcu dostałam objawienia.
-Chcesz, żebym coś ci ugotowała? - zapytałam.
-No! Pewniaśnie. No, to szybcieńko, bo mojego skrzacika zostawiłam pod twoim domem.
-Co zostawiłaś?
-Aaaaaa, hio hio, bo ty nie wiesz! Mam dzieciątko, już trzy latuśka skończyło. Stoi skarbeniek w alejce.
-Zostawiłaś dziecko samo na ulicy?
-No przecie zaraz zejdę, a właściwiuteńko... Aaaaaaalaaaaa!

Córeczka przyszła, stanęła za mamą, cichutka, spokojna.
Ubrana w lateksową czarną sukieneczkę.
-No, to co my tu... aaaa, no bo ja chce żebyś mi ugotowała... a właściwie to parę rzeczy, nie chce mi się wymieniać, masz listę - mówi znajoma.
Wcisnęła mi kartkę A4 w ręce i poleciała na dół, prawie potykając się o dziecko popychane przed sobą.

Lekko zdezorientowana tym pokazem bezczelności, cofam się do mieszkania i przeglądam listę - nie miałam zamiaru niczego gotować, ot tak, z ciekawości.
Lista miała 47 podpunktów, napisanych w irytującym nieco na dłuższą metę stylu autorki.
47 pełnych dań, plus przekąski za dwa dni ma być "gotowiusieńkie" .
Nie interesowało mnie to, podarłam listę i zapomniałam o sprawie, niemal pewna, że to jakiś żart.

To nie był żart.

Po dwóch dniach znajoma dzwoni do mnie, że za trzy minuty będzie u mnie po dania. Oczywiście dziękuje mi za kupienie tych wszystkich rzeczy, bo ona nie ma ostatnio pieniążeczków.
-Nie fatyguj się - mówię rozbawiona, ale i nieco zła.
-A co, samusieńko wszystko przywieziesz?
-Nie. Nie mówiąc nawet o absurdalnej ilości jedzenia, jakiej sobie zażyczyłaś, nie mam ochoty na sponsorowanie ci czegokolwiek, ani na stratę czasu przy gotowaniu.
-Ale Kaśce UPICHCIŁAŚ! ZA DARMO! - to już był nieludzki wrzask.
-Kaśka chciała nuggetsy i zupkę na wieczór filmowy, a nie kurczaka w mango z marynowanymi kwiatami pomarańczy czy krewetki z sosem szafranowym i tysiąc innych.
-Moje dziecko będzie głodne! Widziałaś jej smutne oczka? No wiesz co?!Głodzić dziecko? Chcesz wiedzieć kim ty jesteś?
-Nawet nie jestem ciekawa.
-Ty jesteś BEZCZELNA! - usłyszałam, zanim się rozłączyłam.

No. Strasznie jestem bezczelna, co?

domek

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1585 (1661)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…