Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35043

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuję w przedszkolu, a pod opieką mam bardzo przyzwoitą grupkę dzieciaków. Pewien czas temu trafił do mojej grupy mały zgrzyt w ewolucji, a nazywał się on Andrzejek.

Nie wiem czy to z racji wrodzonej złośliwości czy wychowania w rodzinie typu "mamy kasę, więc wszystko nam wolno", ale Andrzejek był dzieckiem tak złośliwym, wrednym i niereformowalnym, że powinien służyć do badań naukowych nad nowymi odmianami chorób psychicznych.

Mieliśmy w przedszkolu chomika, Alberta. Niestety, trzeba było oddać go jednej z opiekunek, bo Andrzejek wręcz niezdrową ciekawością obdarzył owe zwierze, przemianowując zwierzaka na Ch*jbert, co bawiło go setnie. I nie, nie chciał się nim opiekować, za to niesamowicie pociągała go wizja płonącego chomika wirującego w kółku do biegania.

Wirowanie chomik przeżył, ale jego odporność pewnie skończyłaby się na podpaleniu, do którego szczęśliwie nie doszło.

Andrzejek nie lubił też naszej kuchni, tak więc razu pewnego dzień skończyłam wysmarowana budyniem, bo on w domu na deser jada lody i oblana zupą dyniową, bo on takiego "szitu" nie będzie dotykał nawet kijem.

Dzieciak uwielbiał też udawać ataki padaczki. Udawał na pewno, bo kiedy tylko się do niego podeszło, zaczynał ryczeć śmiechem, a robił to, bo, jak sam się przyznał, jego brat ma padaczkę i zawsze wszyscy naokoło niego skaczą jak ma atak. I on też tak chce.

O dziwo, dziewczynkom nie ubliżał, a nawet się do nich specjalnie nie zbliżał. Niestety, w zamian za to tłukł chłopców, którzy wyglądali słabiej od niego. Od kiedy próbował pobić brata jednego ze "starszaków", nie podniósł na nikogo ręki.

Za to kochał przeklinać. Klął jak szewc alkoholik na bezrobotnym podczas kryzysu. I nie, nie papugował zasłyszanych gdzieś słówek jak niektóre dzieci. On wiedział dokładnie co znaczy "ku*wa" albo "je*ać" oraz kiedy i jak przekleństw używać.

Jego zdumiewająca jak na pięciolatka wiedza nie ograniczała się do tego. Potrafił wywrzaskiwać na cały regulator fragmenty jakiegoś podrzędnego filmu dla dorosłych, zawsze zawierające ogórka, słoik, bitą śmietanę, pejcze i wielkiego murzyna, wszystko okraszone odpowiednią ilością przekleństw.

Nie myślcie, że nie wzywaliśmy rodziców.
Ojciec od wejścia zrobił awanturę, że poda nas do sądu za znęcanie się nad jego wspaniałą latoroślą, delikatnym kwiatem polskiej młodzieży, że on ma tyle kasy, że może sobie kupić całe to przedszkole, więc mamy zawrzeć jadaczki i potulnie słuchać jak Andrzejek coś rozkaże. Matka rozpłakała się, bez łez oczywiście, by nie zniweczyć pracy makijażystki. Jak my śmiemy, biedne s*ki, wyżywać się na jej cudzie?! Jej synek ma ADHD, paralogię, nerwotrzaski i perystaltykę.
On jest chory!

Tak jak i rodzice. Na głowę.

Całe szczęście dość szybko się z nim pożegnaliśmy, bo rodzice zdali sobie sprawę, że ich synek jest zbyt specjalny, by przebywać pośród tłuszczy.

przedszkole

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1035 (1075)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…