Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#35209

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Upalny dzień w pewnym mieście na południu Polski.
Wracam sobie od kuzyna, okolica cicha, ulica spokojna, po jednej stronie kilka domków jednorodzinnych, po drugiej stronie wzdłuż całej ulicy rosną jakieś drzewa i krzewy. Za tym "mini laskiem" płynie potok. Historia będzie wiązała się właśnie z owym potokiem.

Szedłem sobie przeklinając pod nosem wakacyjną nudę, nagle w rejonie wyżej wspomnianego potoku usłyszałem jakieś piski. Człowiek raczej to nie był, bo dźwięki były za ciche, ale sprawdzić trzeba. Przedarłem się przez krzaczory i stanąłem na brzegu potoku. Nie potrzebowałem dużo czasu aby zlokalizować obiekt wydający te piski - na czymś w rodzaju zatoru (kilka większych kamieni, gałęzie i jakiś fragment siatki pcv) utknął pies. Wyglądał na troszkę wyrośniętego szczeniaka labradora. Po bliższych oględzinach stwierdziłem, że obróżka psiaka zahaczyła o jakiegoś drąga co skutecznie uziemiło zwierze.

Upał 30 stopni, a woda w potoku sięgnie mi co najwyżej do kolan. Wszedłem z największą przyjemnością (zawsze jakaś ochłoda) i uwolniłem psiaka dosłownie jednym ruchem ręki. Zwierzę na szczęście chciało współpracować także wziąłem go pod pachę i wyszedłem z nim na brzeg.
Co tu robić, dzwonić po straż miejską, która albo wezwie schronisko, albo każe wypuścić. Długo się nie namyślałem, ponieważ na horyzoncie zobaczyłem dziewczynkę ok. 9 lat biegnącą w moją stronę ze smyczą w ręce.

Kiedy dziewczynka była już przy mnie pies do niej podszedł, merdał ogonkiem, ogólnie full radość - właścicielka się znalazła jest happy end. Dziecko nie kryło swojego zadowolenia, podziękowało itp.
Niestety to nie koniec opowieści... Gdy dziewczynka miała już odchodzić ni stąd ni zowąd doskoczyła do mnie jej [M]atka. Była dość rozogniona i nie szczędziła miłych słówek w kierunku mojej osoby:

[M]: Ty pedofilu! (Ta, mam 15 lat) Psa chciałeś mojej córce ukraść! Ja po policję zadzwonie, takich sie zamykać powinno!
[J]a: Proszę pani, po pierwsze to spokojnie, a po drugie to pies wpadł do potoku i ja go z niego wyciągnąłem.
[M]: No i po co go wyciągałeś! Upał jest, a on lubi wodę! Chciałeś go sobie zabrać!
[J]: Obroża zahaczyła się o gałąź i pies nie mógł się ruszyć , gdyby woda była wyższa to mogłaby się pani pożegnać ze zwierzakiem.
[M]: Nie dyskutuj ze mną szczylu (o, już nie jestem pedofilem)!

W tym momencie dziewczynka powiedziała coś w stylu "Mamusiu chodźmy już" i to uspokoiło kobietę. Stwierdziłem, że z panią dalszej dyskusji prowadził nie będę:

[J]: Nie będę dalej z panią rozmawiał. Do widzenia.

Odpowiedzi zero, pani odwróciła się na pięcie, wzięła pociechę za rękę i obie oddaliły się z psem w przeciwnym kierunku.

Miasto na południu.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (151)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…