Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#35279

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W moim mieście pod marketami czają się łowcy wózków zbierający na piwo (przestali się kryć z tym, że na chleb, wodę, dzieci- po prostu na piwo). Zazwyczaj pytali, czy mogą odprowadzić/wziąć- obecnie wykształcili "wyższą kulturę" mianowicie "czy byłaby Pani tak życzliwa", "byłbym bardzo wdzięczny" itp. Tyle wstępu.

Robię zakupy. Upał. Cała obolała i wściekła toczę wózek do auta. Sama, bo narzeczony, który zazwyczaj taszczy go ze mną nie dał rady jechać. Sapiąc i ledwie dźwigając z wózka naręcze siatek pakuję je do bagażnika. Widać że mi ciężko i że mam problem z podniesieniem niektórych reklamówek, a bolące i przeskakujące stawy nie pomagają. Kątem oka widzę, że zbliża się łowca wózków. Zazwyczaj podchodzą po rozpakowaniu zakupów, więc nabrałam lekko nadziei, że zlituje się, pomoże- a w zamian niech sobie bierze ten wózek- w końcu jak już wspomniałam kultura zawitała...
Owszem podchodzi, patrzy na mnie. Ocenił chyba, że to wszystko ciężkie i pyta:
- Czy byłaby Pani tak uprzejma dać mi odprowadzić wózek... jak się Pani wypakuje?

Ręce mi opadły. Widać chciał postać nade mną i popatrzeć, jak sobie nie radzę z pakowaniem zakupów, żeby później z uśmiechem na ustach wziąć wózek. Nie stać go na pomoc kobiecie, to i mnie nie stać na jego piwo.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (153)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…