Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35335

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Bank.

Wchodzi kobieta - młoda, długi włos blond, modne okulary przeciwsłoneczne, modny luźny t-shirt, modne szorty, modne trampki. Chód modelki wieńczony adekwatną pozą, bo a nuż ktoś ją niespodziewanie sfotografuje: wprawa w przyjmowaniu odpowiedniego ustawienia ciała zdawała się sugerować, że zdarza się to wyjątkowo często. Brakowało tylko wentylatora, który by wspomnianą jasną sierść rozwiewał i kobiety w tle retorycznie pytającej czy to jej urok, czy jednak Maybelline. W każdym razie, było na czym oko zawiesić.

No i podchodzi owa seksbomba do mego skromnego stanowiska i rzuca z akcentem godnym samego Aldo Apacza:

- Dszem dhobry.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
- Pszepraszam, bo ja słabo polsky. Czy mówisz angelsky?

No to ja - że jak najbardziej, w końcu człowiek światowy, a i serial zachodni niejeden w życiu widział. Konwersujemy sobie o jakimś tam koncie walutowym, o przelicznikach i innych bzdurach w języku Szekspira, a w trakcie rozmowy rzucił mi się w oczy (uszy?) wyjątkowo kiepski, jak na długoletnią emigrantkę, zasób słownictwa mojej nowej klientki. Bardzo dobrze markowała te niedostatki różnymi "emmm", "ammm" czekając na to, aż dżentelmeński instynkt zmusi mnie do pomocy damie w opałach.

No to pomagam, ale im dalej w las, tym klientka mniej zdaje się z naszej rozmowy wyciągać. Po latach w branży ludzkie niezrozumienie dla świata wielkiej finansjery jest już czymś naturalnym, więc nieco inaczej podchodzę do problemu. I jeszcze inaczej. I znów z innej strony. Po podejściu którymś z kolei dotarło do mnie, że to nie meritum sprawy stanowi trudność, tylko słowa których postanowiłem użyć... No cholera, kobieta patrzyła na mnie jak na kosmitę, próbując coś zrozumieć, wyłapywać kontekst, czytać z ruchu warg. Co jakiś czas uzupełniała swój zaskoczono-zniesmaczony wyraz twarzy kolejnym "oommm", "ehemmmm", cały czas będąc przy tym bardziej "hamerykańska" niż Wujek Sam "hymself".

Na rozwiązanie czekać długo nie trzeba było - do banku wchodzi chłopak, na oko w wieku dziewczyny. Podchodzi do biurka, przysłuchuje się rozmowie, wybucha śmiechem i w te słowy do dziewoi rzecze:

- Kaśka, przestań już, przecież ty dopiero do tych Stanów jedziesz i to, kur***, na trzy tygodnie!

Kobieta przybrała kolor dojrzałego buraka. Dobrego, swojskiego, jak najbardziej patriotycznie polskiego. Wybąkała tylko, że przeprasza za kłopot i oddaliła się w trybie natychmiastowym. Mnie natomiast udało się zachować profesjonalizm do końca i śmiechem strzeliłem dopiero w momencie, w którym zatrzasnęły się za nią drzwi.

Bank

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1283 (1355)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…