Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35411

przez (PW) ·
| Do ulubionych
- Ja wiedziałam, że ona cię bije! Ale te nieroby z policji jak zwykle nie pomogły biednemu człowiekowi, oni nic nie robią! Ja to zgłoszę! – to usłyszałem dzisiaj w sklepie od sąsiadki wspomnianej w tej historii: piekielni.pl/35232
Zanim cokolwiek odpowiedziałem wybiegła.

A usłyszałem to, ponieważ spotkała mnie pobitego. Nie jakoś mocno. Mam podbite oko i właśnie o tym dzisiejsza opowieść.

Południe, kilka minut po 12, idę sobie spokojnie o kulach przez miasto, akurat byłem w przejściu podziemnym. Ludzi niewielu, ale kilkoro przechodzi w obie strony. Z przeciwka szła para, około 22-23 lat, kłócili się. W pewnym momencie chłopak chwycił dziewczynę za kark, na tyle mocno, że skrzywiła się z bólu, ja byłem jeszcze spory kawałek od nich, ale chłopak idący przede mną, mniej więcej 18-letni, wykonał gwałtowniejszy ruch jak gdyby chciał coś zrobić.
Tyle, że po tym ruchu stanął w miejscu, minęli go, a on tylko obrócił się patrząc z otwartymi ustami, bez żadnej innej reakcji, słup soli. Facet chwycił ją jeszcze mocniej, aż podskoczyła.

- Puść ją! – dziesiątka ludzi w tunelu, a reagować musi kaleka.
- Co? – cały czas się do siebie zbliżaliśmy.
- Nie widzisz człowieku, że ją boli!? Powiedziałem puść!

Gdy przy kolejnym kroku postawiłem kule, facet rzucił się do przodu i strzelił mi w twarz zanim zdążyłem zareagować. Padłem na plecy. Próbował mnie dalej atakować, ale z pleców mogłem bronić się kulami i nogą, więc nie był w stanie się zbliżyć. Przechodnie oczywiście niczego nie widzieli. Po chwili osiemnastolatka odetkało. Rzucił się na gościa i zaczął go odpychać ode mnie, aż wpadli na ścianę, po czym uderzył „z główki”. Bezbłędnie trafił w nos, facet padł zamroczony, farbując sobie koszulkę na czerwono. Nastolatek pomógł mi wstać. Dziewczyna zaczęła krzyczeć:

- Co wyście zrobili mojemu Misiowi!? Złamaliście mu nos! Bandyci!

Po tej reakcji woleliśmy jednak nie wzywać policji. Jeszcze by zeznała, że to my ich napadliśmy. Bez problemu się oddaliliśmy, laska opłakiwała nos swojego Misia, a przechodnie nadal nic nie widzieli.

I to już koniec. Chyba. Bo po spotkaniu z sąsiadką nie jestem pewien czy policja nie przyjedzie po moją żonę.

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 869 (909)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…