#35580

Tytułem wstępu:
Moja przyjaciółka (jesteśmy razem w klasie) jest w ciąży - 6 miesiąc. W sumie niezbyt tą ciążę widać, zresztą L nosi dość luźne swetry. Nic więc dziwnego, że klasa się nie zorientowała, tym bardziej, że L nie bardzo chciała żeby zauważyli - wiadomo w każdej klasie znajdzie się grupka idiotów, którzy próbują dopiec zawsze każdemu.
O całej sprawie wiedziała tylko wychowawczyni (złota kobieta, naprawdę) i pani pedagog. W końcu trzeba było zdecydować co ze szkołą, nauczyciele pomogli jak mogli (w sensie doradztwa jak rozplanować tak aby mogła kontynuować naukę u nas w klasie), L zostaje.
Zakończenie roku - trzeba "na galowo". L nie miała wyjścia, luźnego swetra nie założy, no to koszula i lecimy.
Już na sali kilka osób się patrzyło na jej brzuch, niezbyt duży ale na przejedzenie nie wygląda :) nikt się nie odezwał.
Wychowawczyni poprowadziła L na miejsce na krzesełku. obok siedziała jedna z naszych znajomych i protestuje, że zajęte. Wychowawczyni mówi, że L MUSI usiąć i bez dyskusji.
Nikt głupi nie jest, domyślili się.
Po ogólnym zakończeniu na sali gim, już w klasie po rozdaniu cenzurek zaczęły się komentarze w stylu "no to nam się klasa POWIĘKSZY", "pani prof. pani uważa bo któraś z nas może zaciążyć" itp. okraszone szyderczym śmiechem.
Oczywiście były dziewczyny (z racji profilu panów w klasie w liczbie tylko 3), które gratulowały, uśmiechały się, ogólnie życzliwe. Jednak 4 osoby (te wcześniej komentujące) zaczęły rzucać teksty "no jak się sku**iła to ma, dobrze szmacie tak" itp... L udawała, że nie słyszy, ale widziałam jak bardzo ją to boli...

I powiedzcie mi, jak można tak zjechać? Nie ich problem, że zaciążyła...

EDIT:
również w komentarzach podniosły się oburzone głosy, że jak się ru.chać chciało to ma się konsekwencje. Tak więc wyjaśniam: dziewczyna lat 19, BARDZO POWAŻNIE podeszła do sprawy, rozplanowała wszystko tak, aby równo z nami skończyć szkołę. Wzięła na barki konsekwencje i zachowała się jak na dorosłą, odpowiedzialną osobę przystało :)

szkoła