Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35673

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na jednych z ćwiczeń prowadząca zadała pytanie: „czemu nie przeprowadza się testów psychologicznych przyszłym nauczycielom? Niektóre zawody wymagają tego, może i w szkolnictwie czas na zmiany?”

I moja historia jest właśnie potwierdzeniem, że nie każdy nauczyciel = dobry pedagog.

Lat kilka temu, w I klasie gimnazjum miałam pewne nieprzyjemności, które doprowadziły mnie do konieczności zmiany szkoły.

Dziewczęta ode mnie z klasy miały konflikt z dziewczynami z niższej klasy (co ważne ich wychowawcą była pani [w]fistka).

Tak się jakoś stało, że cała wina została zrzucona na mnie i zostałam wezwana na salę gimnastyczną. Weszłam nieświadoma niczego, spotykając całą swoją klasę, która wlepiała we mnie wzrok. Większość się cieszyła, kilka moich przyjaciółek patrzyło współczująco i przepraszająco.

Pomijając wstęp, jakim uraczyła mnie pani [W]fistka, przejdę do meritum.
W: Jak widzisz, zebrałam tu całą klasę, bo uważają ciebie za winną. Myślę, że dobrym rozwiązaniem będzie, jak każdy po kolei powie, czego w tobie nie lubi.

Ja oczy jak 5 zł, przecież ja chyba śnie, niby tak prosto w oczy? Przy wszystkich? Moje wady?
Gdyby to jeszcze był krytycyzm, to bym przełknęła i jakieś wnioski wyciągnęła, ale to był ostracyzm. Dowiedziałam się, że jestem brzydka, gruba, nie mogą na mnie patrzeć, za dobrze się uczę, nie daje odpisywać zadań, itp. Przy nauczycielce, która ich nie ganiła za obrażanie mnie.

Stałam na środku sali upokorzona, zapłakana. Tak bardzo było mi przykro i wstyd. A nauczycielka?
W: O płaczesz? To dobrze, to znaczy, że w ogóle czujesz... i że myślisz. Przemyśl co usłyszałaś i postaraj się zmienić.
Zapłakana uciekłam do ubikacji i tam przesiedziałam do końca dnia.

Tydzień nie przychodziłam do szkoły, ale kiedyś musiałam.

Gdy się przebierałam w szatni, weszła moja [K]oleżanka z przepraszającą miną, z jakąś kartką ręce.
K: Pod twoją nieobecność pani wfistka kazała nam spisać na jednej kartce wszystko to, czego w tobie nie lubimy, żebyś mogła to przemyśleć. Ja i kilka innych dziewczyn nie zgadzamy się z tym i nic nie napisałyśmy... Nie dam ci tej kartki, powiem, że dałam, a potargam ją. Nie chcesz tego wszystkiego czytać.

Jednak chciałam. Zagrzebałam się wśród kurtek w szatni i wyczytałam, że: jestem gruba, brzydka, nie lubią mnie, mam „osrany ryj przez ptaki, co mają ptasią grypę”. Przykleili nawet 1 gr, żebym sobie mogła pasztet i salceson kupić.
Strasznie mnie to wszystko dotknęło, zmieniłam szkołę, czego do tej pory genialna pani pedagog nie może zrozumieć.

A ja? Dalej mam te kartkę. Już jej nie czytam, pogodziłam się z tymi ludźmi. I nawet nie mam do nich żalu - to było gimnazjum, co chwilę ktoś spadał z piedestału do roli kozła ofiarnego. Chowam uraz jedynie do nauczycielki - to nie było pedagogiczne podejście. Złamało mnie to. Bardzo długo nie umiałam uwierzyć w siebie. Na szczęście nowa klasa przyjęła mnie jak „swojego”.

I jeśli ktoś mnie rozpozna - ja to nadal pamiętam, ale to nie ja powinnam się tego wstydzić.

szkoła

Skomentuj (86) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1073 (1181)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…