zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Mam wątpliwą przyjemność dojeżdżać pociągami na uczelnię. Zwykle jeżdżę z książką i obowiązkowo w słuchawkach, które niestety są nienajlepszej jakości (co oznacza, że w niewielkim stopniu słychać ′na zewnątrz′ moją muzykę).
Tego pięknego wieczora wracam jak zwykle do domu, a obok siada niewidomy. Od razu kulturalnie ściszam muzykę. Pan się nachyla (tak, że uchem niemal dotyka mojej słuchawki) i coś do mnie mówi, więc zdejmuję jedną słuchawkę. Prosi, żebym zrobiła głośniej.
Ok, w sumie czemu nie. Robię głośniej, podtykam mu tę słuchawkę pod ucho i tak sobie razem przez chwilę słuchamy. Następnie wypytuje, co to za zespół itp., aż w końcu konwersacja umiera śmiercią naturalną. Zakładam słuchawkę z powrotem i pogrążam się w lekturze.
Nagle czuję mocne szarpnięcie za włosy, gdy zerwana siłą słuchawka zaplątuje się w moją grzywę (mam gęste włosy i nawet kiedy zdejmuję słuchawki sama czasem zaplątują mi się we włosy) i słyszę wściekłe: ku*wa, ścisz to!
Tak, od niewidomego. Tak, po tym, jak prosił, żebym podgłośniła muzykę, zapomniałam ją z powrotem ściszyć.
Ale naprawdę nie uważam żeby to był wystarczający powód do próby oskalpowania (i naruszania mojej nietykalności osobistej w ogóle).
Pan Piekielny?
Cóż, była jeszcze Pani-Szara-Eminencja-Piekielna.
Naprzeciwko nas przez cały czas siedziała kobieta w średnim wieku. Jeśli niewidomy mówił coś do mnie wcześniej o ściszeniu muzyki, to pani z całą pewnością to słyszała (kiedy podjął próbę oskalpowania mnie, patrzyła na nas z żywym zainteresowaniem). Ale po co miałaby dać mi znać, że pan prosi o ściszenie muzyki. O wiele zabawniej siedzieć i obserwować rozwój sytuacji.
Sama nie wiem, kto był bardziej piekielny.
Tego pięknego wieczora wracam jak zwykle do domu, a obok siada niewidomy. Od razu kulturalnie ściszam muzykę. Pan się nachyla (tak, że uchem niemal dotyka mojej słuchawki) i coś do mnie mówi, więc zdejmuję jedną słuchawkę. Prosi, żebym zrobiła głośniej.
Ok, w sumie czemu nie. Robię głośniej, podtykam mu tę słuchawkę pod ucho i tak sobie razem przez chwilę słuchamy. Następnie wypytuje, co to za zespół itp., aż w końcu konwersacja umiera śmiercią naturalną. Zakładam słuchawkę z powrotem i pogrążam się w lekturze.
Nagle czuję mocne szarpnięcie za włosy, gdy zerwana siłą słuchawka zaplątuje się w moją grzywę (mam gęste włosy i nawet kiedy zdejmuję słuchawki sama czasem zaplątują mi się we włosy) i słyszę wściekłe: ku*wa, ścisz to!
Tak, od niewidomego. Tak, po tym, jak prosił, żebym podgłośniła muzykę, zapomniałam ją z powrotem ściszyć.
Ale naprawdę nie uważam żeby to był wystarczający powód do próby oskalpowania (i naruszania mojej nietykalności osobistej w ogóle).
Pan Piekielny?
Cóż, była jeszcze Pani-Szara-Eminencja-Piekielna.
Naprzeciwko nas przez cały czas siedziała kobieta w średnim wieku. Jeśli niewidomy mówił coś do mnie wcześniej o ściszeniu muzyki, to pani z całą pewnością to słyszała (kiedy podjął próbę oskalpowania mnie, patrzyła na nas z żywym zainteresowaniem). Ale po co miałaby dać mi znać, że pan prosi o ściszenie muzyki. O wiele zabawniej siedzieć i obserwować rozwój sytuacji.
Sama nie wiem, kto był bardziej piekielny.
pociąg komunikacja miejska słuchawki muzyka niewidomy
Ocena:
-16
(30)
Komentarze