Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35777

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rok temu w wakacje, aby sobie troszkę pracowałam na Jarmarku Dominikańskim. Obok mnie stoisko miał pewien miły pan, który sprzedawał torebki. Kto był na jarmarku, to wie, że stoisko jest obok stoiska, a że ja obok to byłam świadkiem pewnego incydentu. Nie sądziłam, że ludzie potrafią być, aż tak chamscy.

Ale do rzeczy...
Pan miał kilka uszkodzonych torebek, gdzieś zamek nie działał, gdzieś koralik odpadł, albo przetarte podczas transportu... Wady nie rzucały się w oczy, panu nie opłacało się ich naprawiać. Powiesił je na wieszaku, z dopiskiem: ZA DARMO.
Ludzie zdziwieni, podchodzili, pytali, czy aby na pewno?? Pan tłumaczył, dlaczego, kto chciał to brał, podziękował i tyle. I byłoby wszystko okey, gdyby nie jedna piekielna babka około 50-letnia. Rano, następnego dnia po "rozdaniu towaru" przyszła i aferę robi :

[P]- Piekielna
[S]- sprzedawca, czyli Pan

[P] Panie, co ty mi za szajs dał? Gdybym szybciej wiedziała, to bym tego gów*a nie brała!

[S] Przepraszam, ale o co chodzi, jakoś nie przypominam sobie, żebym pani coś sprzedawał?

[P] Tak, bo ja sama sobie wzięła! Wisiało, że za darmo, a nie? Ale ja do domu przychodzę patrzę - a tu zamek nie działa!!

Będąc świadkiem tej sytuacji, myślałam że pęknę ze śmiechu, jednak udało mi się zapanować. Pan trochę podirytowany, wyjaśnij Piekielnej, że właśnie dlatego były za darmo. Ta naburmuszona, bez żadnego "przepraszam" ani nic, poszła. Oczywiście wcześniej rzucając torebką.

No cóż tak to bywa, jak człowiek łapczywy...

Jarmark Dominikański

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1009 (1039)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…