Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35846

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Robiąc porządki, znalazłam zdjęcie z mojego przedszkola, z grupy „starszaków”. Popatrzyłam na swoją dwadzieścia lat młodszą buzię, na inne dzieciaki i na chłopca, którego twarz kiedyś w akcie złości zamazałam. Przypomniałam sobie, dlaczego i nasunęła mi się na myśl taka refleksja - drodzy rodzice, rozmawiajcie ze swoimi dziećmi na trudne tematy i nie pozwalajcie, żeby wynosiły z domu wasze uprzedzenia.

Dzieci są okrutne, to fakt nie do podważenia.

Mieliśmy żółwia w przedszkolu. Duduś mu było, z tego, co pamiętam. Karmiliśmy go sałatą i pomni na słowa pani przedszkolanki, że żółwie niekoniecznie lubią być miętoszone przez grupę pięciolatków, przez większą część dnia zostawialiśmy w spokoju,. Duduś miał się dobrze, na ferie, święta i długie weekendy był brany do domu przez kogoś z nas, czy raczej naszych rodziców. Nie było mu źle.

Wczesną wiosną do naszej grupy dołączył chłopiec. Nie pamiętam, jak miał na imię – Waldek, Włodek, Wojtek? W każdym razie chłopiec był chory. Pani powiedziała nam, żeby go nie męczyć, bawić się raczej spokojnie, a nie w jakieś berki. Nie pamiętam już, co mu dolegało – białaczka? Jakieś tajemnicze coś, co pięciolatkom nie mówiło absolutnie nic, oprócz tego, że jest poważne, na pewno śmiertelne i totalnie zaraźliwe.

Pewnego poniedziałku po wejściu do sali odkryliśmy, że Dudusiowi się zdechło w czasie weekendu. Oczywiście wielki płacz, wszak odszedł nasz przedszkolny przyjaciel. Pani schowała go do pudełka, całą grupą poszliśmy zakopać go gdzieś pod płotem na placu zabaw. A potem komuś się przypomniało, że widział w piątek, jak Waldek całuje Dudusia. To na pewno Waldka wina! Waldek zaraził Dudusia białaczką i dlatego Duduś umarł!

Waldek został wyklęty. Nikt się z nim nie bawił, nikt nie chciał siedzieć z nim przy stoliku, stać w parze. Nawet leżakowanie było problemem, bo nikt nie chciał leżeć obok niego.
Tłumaczył nam, że to nie tak. Że ma chorą krew i nie mógł zarazić Dudusia pocałunkiem. Często płakał, bo byliśmy dla niego zwyczajnie podli – tak podli, jak tylko dzieci być potrafią. Dlaczego pani przedszkolanka nie reagowała widząc takie nagłe odrzucenie przez grupę, tego nie wiem. Dlaczego nikt z rodziców nie wyjaśnił nam, że białaczką nie da się zarazić nie tylko żółwia, ale w ogóle nikogo - tego też nie wiem.

Waldek krótko przed Wielkanocą trafił do szpitala i tam zmarł. Nie wyobrażam sobie, jak bardzo musiał cierpieć w ostatnich dniach swojego życia nie tylko z powodu choroby, ale też z powodu piekła, które zgotowaliśmy mu my, bezmyślne pięciolatki.

dzieci

Skomentuj (96) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1810 (1872)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…