Krótka historia z pociągu.
Siedziałam w mocno zapchanym wagonie, towarzystwo jednak było w porządku i fajnie się gadało.
Dosiadł się do nas chłopak, poprosił o przypilnowanie rzeczy i poszedł kupić bilet.
Po PÓŁ GODZINY wrócił wkur*iony jak cholera.
Dlaczego? Oto odpowiedź.
Chłopaczyna wsiadł na stacji, na której kasa była zamknięta.
Należy wtedy kupić bilet na początku pociągu, u konduktora i zapłacić kartą lub gotówką bez pięciu złotych dopłaty za wydanie świstka.
Poszedł więc jak należy do konduktora i powiedział, że będzie płacił kartą.
Konduktor mówi, że okej, w porządku, proszę bardzo. I poszedł sprawdzać bilety, zostawiając chłopaka samego.
Po kilkunastu minutach wrócił, postukał w terminal, bilet się wydrukował.
Podaje chłopakowi cenę, ten jemu kartę.
(K) - Należy się xx,xx zł.
(Ch) - Proszę karta.
(K) - W GOTÓWCE!
(Ch) - Przecież mówiłem, że będę płacił kartą.
(K) - xx,xx zł się należy!
(Ch) - Mam tylko dychę w kieszeni, nie mam tyle!
(K) - Ale ja mam czytnik kart zepsuty.
(Ch) - I co teraz?
(K) - No jak to co? Proszę pana dowód i wypisujemy mandat.
Chłopak strzelił karpia i chyba tylko i wyłącznie z szoku podał swoje dane.
Kiedy nam to opowiedział, od razu robiliśmy zrzutkę na ten bilet, po kilka złociszy każdy. Kiedy konduktor wrócił, usłyszeliśmy tylko, że "mandat już został wypisany i trzeba było myśleć wcześniej".
Nie mam słów.
Siedziałam w mocno zapchanym wagonie, towarzystwo jednak było w porządku i fajnie się gadało.
Dosiadł się do nas chłopak, poprosił o przypilnowanie rzeczy i poszedł kupić bilet.
Po PÓŁ GODZINY wrócił wkur*iony jak cholera.
Dlaczego? Oto odpowiedź.
Chłopaczyna wsiadł na stacji, na której kasa była zamknięta.
Należy wtedy kupić bilet na początku pociągu, u konduktora i zapłacić kartą lub gotówką bez pięciu złotych dopłaty za wydanie świstka.
Poszedł więc jak należy do konduktora i powiedział, że będzie płacił kartą.
Konduktor mówi, że okej, w porządku, proszę bardzo. I poszedł sprawdzać bilety, zostawiając chłopaka samego.
Po kilkunastu minutach wrócił, postukał w terminal, bilet się wydrukował.
Podaje chłopakowi cenę, ten jemu kartę.
(K) - Należy się xx,xx zł.
(Ch) - Proszę karta.
(K) - W GOTÓWCE!
(Ch) - Przecież mówiłem, że będę płacił kartą.
(K) - xx,xx zł się należy!
(Ch) - Mam tylko dychę w kieszeni, nie mam tyle!
(K) - Ale ja mam czytnik kart zepsuty.
(Ch) - I co teraz?
(K) - No jak to co? Proszę pana dowód i wypisujemy mandat.
Chłopak strzelił karpia i chyba tylko i wyłącznie z szoku podał swoje dane.
Kiedy nam to opowiedział, od razu robiliśmy zrzutkę na ten bilet, po kilka złociszy każdy. Kiedy konduktor wrócił, usłyszeliśmy tylko, że "mandat już został wypisany i trzeba było myśleć wcześniej".
Nie mam słów.
PKP
Ocena:
742
(800)
Komentarze