Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#35967

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Z pamiętnika rejestratorki medycznej III
Jakiś czas temu zawitała do nas para z USA (Polacy). Pani miała mieć badanie prywatne, Pan załatwiał formalności. Na początek adres: jak już spisałam te wszystkie "streety" itd,Pan stwierdził, że poda jednak adres w Polsce (ulica Piekielna w Piekiełku), pesel dyktował mi 3 razy, za każdym razem podając inne cyfry, w końcu stwierdził "wpisz sobie jaki chcesz". Do NFZ-tu to nie idzie, więc machnęłam ręką. Pan miał jeszcze sporo pytań przed badaniem, ale zamiast podejść i je zadać, wykrzykiwał je z poczekalni. W końcu wszedł z żoną na badanie i bardzo szybko został wyproszony, bo to strefa pacjenta, a przy okazji miał bardzo donośny głos, którym cały czas opowiadał (jak sobie przypomniał to z akcentem) o swoich przygodach w JUESEJ. Oczywiście był oburzony. Faktem, że pacjent sam odbiera wynik lub robi to osoba z upoważnieniem również nie był zachwycony. W końcu podał dane i adres (znów ten sam) osoby upoważnionej.
Po badaniu przyszedł się rozliczyć.
JA: Faktura czy paragon?
P: Daj zwykłe potwierdzenie.
Wklepałam dane i zaczęłam drukować paragon.
P: Albo nie. Fakturę daj.
JA: Na Pana czy na firmę?
P: Na firmę.
Wszystko od początku wystawiam fakturę, pytam o adres firmy.
P: Ja nie pamiętam, napisz siedzibę w mieście X (i znów podaje mi TEN SAM adres, pod którym mieszka pacjentka, osoba upoważniona (którą był znajomy).
JA: W takim razie NIP firmy proszę.
I tutaj Pana lekko szlag trafił.
P: Co wy ode mnie chcecie! Ja tu jestem na wakacjach, nie znam żadnych nipów sripów, odczepcie się w końcu!jestem na wakacjach i ma być szybko i łatwo i przyjemnie!
JA: Bez NIPu program fakturowy nie puści mi faktury dla Pana, może ma Pan wizytówkę, tam powinny być dane, albo pieczątkę na czymś nabitą?
P: Nie mam, daj mi spokój. Jestem na wakacjach. Napisz szybko na kartce, że zapłaciłem i mi daj!
Zaczęłam znów robić paragon.
W tym czasie inny Pan czekający na swoją kolej stanął w mojej obronie, ale oczywiście i jemu się oberwało.
Pan zabrał paragon, żonę (czerwoną ze wstydu) i na odchodne powiedział:
P: Gdzie jest teraz wasz prezes?
JA: Prawdopodobnie w którejś z placówek.
P: W której?
JA: Nie wiem. Nie jestem sekretarką prezesa tylko rejestratorką.
P: Dobra. Znajdę go. Bo ja znam waszego prezesa.
JA: MY też go znamy. Wszyscy:) Do widzenia i miłego dnia.

służba_zdrowia

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (127)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…