Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36303

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Matka mojej połowy to szalona kobieta. Nienawidzi mnie, bo przecież jestem ′utrzymanką′, w dodatku pewnie mnie ′swędzi′ i ′daje′ na boku. Tak, to jej słowa. Chociaż, dawniej była dla mnie słodka jak miód. W skrócie - przez jakiś czas mieszkałam razem z tą kobietą, kiedy szukaliśmy z uporem maniaków mieszkania idealnego.

Mamusia natomiast myślała, że tak będzie zawsze, że zawsze będziemy mieszkać w trójkę, więc nic dziwnego, że tak mnie nie cierpi - "ukradłam" jej podstępem dziecko, żeby ją zniszczyć. Przecież to oczywiste.

Od tego czasu bardzo często składa nam wizyty (najczęściej gdy jestem sama!) - słowa, groźby, prośby, a nawet krzyki nie działają, idzie w zaparte.

Nie dalej jak miesiąc temu, wzięłam ze schroniska dwa koty - około dwuletnią samicę i jej półroczną córeczkę. Koty odchowane, ich właścicielka zmarła.

Ważne - Starsza kotka - Kiki - Nie lubi obcych. Przylgnęła do mnie, połówkę "akceptuje", ale na widok innych, obcych, dostaje szału. Jeśli się ją zaskoczy, oczywiście, bo moich znajomych jakoś toleruje. Wystarczy jej "pokazać" że może zaufać.

Nie wiem doprawdy jak to się stało - urwałam się na moment do spożywczaka, a przed klatką widzę właśnie... Kiki. Otoczona przez dzieci z trzepaka. Pytam więc grzecznie skąd się wziął tu mój kot.
-Bo psze pani ona wyleciała - mówi dziewczynka i wskazuje okno - ktoś krzyczał. A ona potem wylądowała tu - i zakreśliła kółeczko stópką w tymże miejscu.

Wkurzyłam się maksymalnie. Ale dzieciom podziękowałam, jeden chłopiec przejął ode mnie siatki, a ja chwytam utykającego kota na ręce, wsio do domu, prawie biegiem, trzy piętra w górę. Wchodzę do środka z dzikim okrzykiem, dobijając się do łazienki, w której szumi woda. Zero odzewu.
Idę dalej - Na stole filiżanka z kawą. Tylko ja pijam kawę w tym domu, więc już się zatrzęsłam, modląc się żeby nie było to. Ale to było to - drzwi do sypialni otwarte. A tam oczywiście... mamusia mojej połowy, przetrząsająca moje szafy.

Wytłumaczenie?
Kot się na nią rzucił. Więc wystawiła na balkon. Jasne - kot, który u poprzedniej właścicielki spędził pół życia na balkonie, na 10 piętrze, nagle postanowił sobie polatać. W historię z jej kocim wyskokiem za balustradę nie uwierzę nigdy. Po prostu babsko wywaliło kota za sierść z trzeciego piętra, a potwierdzenie na to mam, bo dzieci może i bujną wyobraźnie mają, ale w takim wypadku akurat wierzę.

A czego szukała w moich szafach?
Dowodów zdrady!

No bo przecież dowody zdrady (swoją drogą ciekawe jakie?) trzyma się w sypialni. We wspólnych szafkach. Jak ja mogłam tego nie wiedzieć? Drodzy piekielni - jeśli już chcecie zdradzać, dowody trzymajcie w szufladzie z bielizną, albo w szafach z ciuchami Waszych połówek!

Kotu na szczęście nic się nie stało, nawet się nie zadrasnęła. Jednak wiem, że gdyby nie dzieciaki, nie miałabym już kota. A mamusię wygoniłam. I jeszcze mikserem rzuciłam w zamykające się za nią drzwi. Z łazienki wyszła moja połowa, bo gdyby nie to, to bym trafiła, a na moje nieszczęście, zdążyła zatrzasnąć drzwi. Szkoda. Może uderzenie w ten głupi palnik czegoś by nauczyło.

dom.

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 832 (920)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…