Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#36357

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Swego czasu miałem okazję pracować jako promotor (czyli w skrócie - osoba, która ma za zadanie wcisnąć wam produkty Jedynej Słusznej Marki) w pewnej pochodzącej zza zachodniej granicy sieci marketów z elektroniką. Praca wyglądała tak, że miałem przechadzać się pomiędzy aparatami fotograficznymi i doradzać klientom, oczywiście sugerując sprzęty firmy, która mnie zatrudniała. W praktyce jednak ze względu na sezon urlopowy i na to, że pracowałem tam już od jakiegoś czasu, więc ogarniałem co i jak, zgodziłem się pomóc pracownikom i często zostawałem sam na dziale, podczas gdy jeden pracownik zajmował się (w teorii) sprzedażą na dziale oraz (w praktyce) pracą na tzw foto-labie przy wejściu do marketu.

Pewnego dnia, kiedy to znów pracowałem sam, w alejce pojawił się piekielny tatuś ze swoim (na oko) 3 letnim synkiem. Oczywiście podszedłem do tatusia zapytać, czy mogę mu w czymś pomóc i zostałem zbyty tylko krótkim, nieartykułowanym mruknięciem. Odszedłem więc i zacząłem przyglądać się synkowi, który jak przystało na ciekawskie dziecko, zaczął brać do ręki każdy aparat (w tych marketach aparaty przykręcone są do podstawki umocowanej do półki na elastycznym przewodzie tak, żeby można było wziąć każdy egzemplarz do ręki i go obejrzeć), a następnie rzucał go gdzieś w kierunku półki i po chwili kilkanaście aparatów wisiało sobie malowniczo na przewodach, obijając się o półki. Tatuś nie zwracał na małego najmniejszej uwagi, więc podszedłem do półki i zacząłem ustawiać aparaty tak jak powinny być ustawione, z nadzieją (o ja głupi), że tatuś jak to zobaczy, to uspokoi małego. Ten jednak spojrzał tylko z pogardą w oczach i wrócił do olewania tego, co robi jego latorośl.
Kiedy już je poustawiałem, zacząłem dalej się przechadzać alejką i kiedy miałem tatuśka za plecami usłyszałem soczyste "jebudu" i kątem oka zauważyłem cofającą się rękę tatuśka i poprzerwacanych kilka sztuk sprzętu. Oczywiście ciśnienie mi skoczyło, ale nie powiedziałem nic panu, tylko szybkim krokiem skierowałem się do pulpitu, gdzie znajduje się m.in. telefon. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem tylko nogi dzieciaka ciągniętego za rękę w stronę wyjścia... Zastanawia mnie tylko - po co?

Jednak co najlepsze - już po paru minutach miałem okazję zemścić się za podniesione ciśnienie, bo zobaczyłem kogo? Oczywiście piekielnego tatusia, tym razem przyprowadzonego do mojej alejki przez niczego nieświadomą małżonkę :) Biedny krył się za swoją żoną, ale oczywiście od razu go poznałem, posłałem mu paskudny uśmiech i sięgnąłem po telefon, udałem, że wybieram numer i odwróciłem się do nich plecami udając, że dzwonię po ochronę. Zanim odwróciłem się znów zobaczyłem, jak tatusiek ciągnie całą rodzinę znów w kierunku wyjścia, wspominając coś, że nie ma czasu na pierdoły :)

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…