Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36660

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Anglicy to dziwni ludzie – obiad jedzą na kolację, jeżdżą nie po tej stronie drogi co trzeba, a na Opla mówią Vauxhall. Zamiast ‘burzy w kółku’ na maskach samochodów widnieje gryf z chorągiewką. Warto jednak dodać, że nazwy modeli pozostały takie same, więc auta na ulicach to Vauxhall Astra czy Vauxhall Corsa.

Wybrałam się niedawno do salonu samochodowego na Wyspach, w celu załatwienia spraw różnych. Obsługujący mnie pan na chwilę się oddalił aby przynieść jakieś broszury, a ja czekałam rozglądając się po prawie pustym salonie. Uwagę moją przyciągnęła para komentująca samochody znajdujące się w pomieszczeniu ponieważ a) stali niecałe dwa metry ode mnie i b) rozmawiali po polsku – dosyć głośno, a motywem przewodnim konwersacji było słowo ‘Astra’. Oczywiście nie miałam zamiaru podsłuchiwać, ale dyskusja toczyła się prawie przy moim uchu. Kobieta, nazwijmy ją [B]ejb, usilnie perswadowała coś swojemu [M]isiowi.

B: Misiu, bo wiesz, ja chciałam jednak tapicerkę w kremowej skórze, bo Zosia taką ma i ja się tak dobrze czuję u niej w samochodzie.
M: Dobrze Bejb, zapytamy jak się ktoś pojawi czy mają na stanie Astry w jasnej skórze. Pewnie będą musieli sprowadzać. Zobacz, powystawiali te modele co im się słabo sprzedają, a te najlepsze pewnie trzymają na parkingu za salonem, ja znam te ich sztuczki...

Niestety w tym momencie odezwał się we mnie jakiś pokręcony instynkt patriotyczny i jak głupia postanowiłam podzielić się z rodakami dobrą radą:
J: Bardzo przepraszam, ale niestety tutaj nie kupią państwo Astry...
Jeszcze nie skończyłam mówić, a Pan Misiu już łypał na mnie okiem.
M: A ty co sobie myślisz, że ciebie stać, a nas nie? – z pogardą wysunął podbródek. – Ja tu zamierzam kupić samochód i ty mi się w biznes nie wtrącaj!
Miał racje człowiek. Ale takie ‘tykanie’ i agresja na starcie powodują, że jednak mój język czasem rozumu nie słucha.
J: Ale... Tutaj...
M: Mówiłem chyba coś, nie? Zjeżdżaj, ja chcę Astrę, to będę miał Astrę!
Nie dałam się i wypaliłam: Ale to jest salon Volvo, a nie Vauxhall!

Odpowiedział mi moment ciszy. Nie trwał długo - para wymieniła szybkie spojrzenia i do dyskusji włączyła się Bejb:
B: Ale to to samo! Nie znasz się, to się nie wtrącaj!
Po nieudanym podejściu numer dwa machnęłam ręką i postanowiłam się zastosować do tej wspanialej rady. Już miałam odejść, gdy jednak Pan Misiu przemyślał sprawę, podumał, poczerwieniał, obrócił się do towarzyszki i ryknął:
M: Vauhxall! Wiedziałem że coś nie pasuje! Widzisz głupia ci*o, jedną rzecz miałaś sprawdzić, a i tak spieprzyłaś!
L: Ale Misiu, bo tak mi się pomyliło, widzisz, na tą samą literę...
M: A weź mnie nie denerwuj, głupia mordo!

Dalszej rozmowy nie słyszałam. Państwo zdecydowali się opuścić salon, zostawiając mnie z poczuciem winy i zdecydowanym postanowieniem, żeby następnym razem trzymać gębę na kłódkę.

Pozdrawiam wszystkich kulturalnych Polaków za granicą – gdziekolwiek jesteście, świetnie się ukrywacie!

Imperium

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 532 (592)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…