Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36751

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
O tym jak mnie okaleczono.

Dostałam cynk - świetny fryzjer w moim mieście. W dodatku prowadzony przez starą znajomą. To dla mnie dar z samych niebios, bo nie ukrywam - fryzjerów boję się od dzieciństwa, kiedy to mama kazała "obciąć z 5-6 cm" i z moich włosów za pupę miałam coś w stylu "bombki", taka wczesna Rihanna.

Umówiłam się na wizytę. To że mieli zajęty grafik dwa tygodnie naprzód, sprawiło, że naprawdę uwierzyłam w to że jest taki świetny, bo przecież do amatorów nie chodzą. Z samego rana wstałam, żeby się nie spóźnić, włosy upinam w jakiś kok, wsiadam w auto, jadę.

Salon faktycznie, świetny, jak z amerykańskich filmów, brakowało tylko trzydziestoletnich blondynek, które tak naprawdę mają szesnaście lat i są cheerleaderkami. Podchodzi do mnie kobieta, pytam gdzie dajmy na to Ania Piekielna (stara koleżanka). Odpowiedź - nie ma. Krótko i zwięźle: "jak ścinamy?"

No to mówię - nie za wiele. Góra 3 cm. Bo rozdwojone. No i wypadałoby podciąć grzywkę, ale leciutko. Pani tylko kiwa nieobecnie głową, po czym zabiera się do spinania klipsami pasemek.

-Wie pani co? Ma pani taką jakąś (nie pamiętam!) twarz. Nie lepiej na przykład... - wertuje jakieś pisemko - o! to?
Patrzę ze zgrozą. Bombka. Utrapienie dzieciństwa, w zestawie z zapieraniem się paputkami na linoleum, bo ′wyglądam okropnie, nie chcę iść do szkoły!′.
Odmawiam kategorycznie.
-A może jednak? - macha moimi włosami - lato jest. Ciężkie są, pewnie pani trudno.
-Może i trudno, ale kocham je. Noszę już takie od podstawówki. Proszę tak jak mówiłam. Trzy centymetry i grzywka.
-Ale naprawdę, to nie pasuje do pani twarzy... Takie długie, czarne, bezkształtne... A, o, widzi pani? Tu do badań namówili mężczyzn, aż 89 procent powiedziało że wygląda to naprawdę super!
-Proszę pani, ja nie wiem co pasuje a co nie, według czasopisemek i "wielkich 89% znawców". Poza tym wiem w czym czuję się dobrze i jaka się sobie podobam, a to chyba najważniejsze, prawda?

Pani odpuszcza. Chwyta nożyczki i ciach. Drugie ciach, trzecie ciach, ja pogrążam się w gazetce, którą zwinęłam ze sobą, coby się nie nudzić. I jakoś mi wzrok uciekł, na kosmyki włosów na podłodze. I wierzcie lub nie - to nie były trzy centymetry. Wątpię by było to nawet dziesięć, nawet nie dobre dwadzieścia pięć, bo z trzydzieści na pewno.

Podrywam się z fotela i coś mi macha, nie za tyłkiem, a przy nawet nie połowie pleców.
Nie wiem dlaczego, nie wiem jak - popłakałam się. Po prostu osunęłam się na ten fotel i zaczęłam płakać. Musiałam narobić wrzasku, bo przyszła... Na pierwszy rzut oka nie poznałam - moja koleżanka z gimnazjum. Ona za to poznała mnie od razu, możliwe że po już nie długich puklach, możliwe też że po moim słynnym ryku, bo straszna płaksa kiedyś ze mnie była. Wzięła mnie na zaplecze, zaparzyła herbaty, poklepywała po ręce, obiecała jako-tako to naprawić.
-Mówiłam trzy centymetry!
-Bo to jest idiotka. Wiesz, zwykle jak przychodzą kobiety z długimi włosami, chcą ze trzy centymetry, ucinamy z 15, bo im to nie szkodzi, a niektóre mają naprawdę piękne włosy i...

I tu już wiedziałam - peruki. Chcąc nie chcąc, pokrzywdzone panie zostawiały tu na podłodze żyłę złota.
-Ale przysięgam, CallMeMaybe! Gdybym wiedziała że to ty się umawiałaś, sama bym cię ścięła, na pewno nie tak. Na pewno nie tak dużo, słowo!

Pocieszające. Doprawdy.
Uspokoiłam się, po czym wróciłam do miejsca przy lustrze, które opuściłam. Zażądałam przedłużenia. Nie wiem jak - żądam. Każdy idiota wie co to są trzy centymetry, nawet pięciolatek. Jeśli ona nie wie - mam to w nosie. Chcę by moje włosy były takie z jakimi tu wchodziłam. Bo jak nie będę zadowolona, nasmaruję tam, na ich stronie, oraz podobnych, bardzo ładną "recenzję", dodam nawet zdjęcia przed-po jak i opis sytuacji, oraz przestrzegę inne kobiety przed tym. Koleżanka, jak i druga fryzjerka lekko mówiąc - chyba uwierzyły, bo zaczęły wokół mnie biegać.
Oburzenie nastąpiło kiedy wyciągnęłam rękę po moje włosy leżące na podłodze.

-No wiesz, CallMeMaybe?! Jak to? Doczepiłyśmy ci przecież.
-Nie interesuje mnie to. Ja zarabiać na sobie nie dam, nie w ten sposób.
Z zaplecza padło wtedy coś co brzmiało jak "dzi*ka". Ale włosy wzięłam. A jakże.

Jestem wściekła jak nigdy.
Od 10 godzin noszę na głowie nadal tak samo długie włosy. Naturalne, ale nie moje, w 1/3. Tylko moich włosów mi szkoda, zapakowanych w foliowy worek, upleciony w prowizoryczny warkocz. Dziesięć lat zapuszczania, poszło się krótko mówiąc pie*dolić.

Tak więc przestrzegam Was, jeśli u fryzjera ktoś namawia Was na coś hiper-super-bajeranckiego, co sprawi że będziecie wyglądać piękniej i w ogóle znajdziecie faceta marzeń, a jednocześnie pozbędziecie się połowy włosów z głowy - nawet jak się zgodzicie - BIERZCIE JE ZE SOBĄ. Macie do tego prawo. Możecie zastrzec, że ma obcinać je sobie "do ręki", a nie po prostu na podłogę. Nawet jak te włosy są Wam potrzebne jak dziura w moście, a i tak je wyrzucicie - nie pozwólcie zarabiać na tym o co dbacie i troszczycie się X lat, dla zarobku takich fląder.

fryzjer.

Skomentuj (74) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1034 (1126)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…