Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#36784

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O leczeniu zwierząt.

Mamy w domu myszy. Hodowlane, śliczne, rasowe myszki. Pech chciał, że jedna z nich zachorowała.
Pojenie przez strzykawkę, dyżury przy niej, ogrzewanie nic nie dawały. Zapadła więc decyzja - idziemy do weterynarza.
Myszon dostał zastrzyk, po którym poczuł się nieco lepiej. Przez kolejne dwa dni miałyśmy chodzić z nim na kolejne dawki.
Wizyta u weterynarza kosztowała nas 30zł plus koszt lekarstw, około 10zł (jednorazowo) - ta informacja jest dość istotna.
Po trzecim zastrzyku mysz czuł się naprawdę dobrze... Do czasu. W godzinach wieczornych padło mu się, bidulinie, w związku z czym został zapakowany w pudełko w celu zakopania w ogródku. Pogrzeb się odbył, łez trochę było, jako, że zwierzątko było z niego naprawdę świetne i kochane.

Co w tym piekielnego?
Ano, komentarz babci.
"Po cholerę żeście go do lekarza brały, to tylko głupia mysz za 5zł. Trzeba było łeb ukręcić albo do kosza wyrzucić i nikt by się nie zorientował. Naprawdę nie macie na co pieniędzy wydawać?".
Brak mi słów.

zwierzątka

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (203)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…