Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#37175

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem kontrolerem biletów w mpk, czyli popularnym "kanarem". Wiem, ze mój fach jest znienawidzony przez znaczna większość społeczeństwa, ale z powodu braku pracy dla ludzi z moim wykształceniem (absolutnie odradzam wszystkim studiowanie filologii polskiej, chyba ze chcecie uczyć w szkole). Zdaję sobie jednak sprawę, że ludziom czasem faktycznie może coś wypaść i być może dlatego nie zdążyli kupić biletu. Każdy przypadek ma własną historię i mógłbym opisywać je godzinami, ale zacznę od tego, który miał miejsce w listopadzie zeszłego roku. Zostaliśmy przydzieleni do klasycznej trójki - 3 kontrolerów przeznaczonych do sprawdzania dużych autobusów i tramwajów na często uczęszczanych trasach. Zmiana ledwo się zaczęła, wsiadamy może do czwartego od rana pojazdu, autobus rusza, my rozchodzimy się po nim, przyczepiamy nasze legitymacje i informujemy pasażerów o kontroli biletów. Kolega zaczął od inteligentnie wyglądającej dziewczyny, elegancko ubranej, z modną ostatnimi czasy torbą na ramię znanej firmy z trzema paskami w logo. Traf chciał że odległość do następnego przystanku była bardzo mała i zostało zaledwie kilkanaście sekund do przyjazdu autobusu i otwarcia drzwi. Kolega grzecznie podszedł do dziewczyny, poprosił o bilet, a ta zaczęła szukać go w swojej torbie. W tym czasie autobus podjechał na przystanek, a dziewczyna nagle poderwała się z miejsca, popchnęła kolegę i uciekła. My byliśmy akurat w drugiej części pojazdu, ale podbiegliśmy do kolegi z pytaniami w stylu "dlaczego jej nie złapałeś stary?". On jednak wpatrywał się w swoje przedramię, z którego wystawała igła (jak się okazało od strzykawki). Kilka dni później przełożony nakazał koledze udanie się do lekarza i przeprowadzenie badań (w końcu po co ktoś wbija komuś igłę?). Prawie cztery miesiące spokojnego czekania i pracy, kiedy nagle przyszły wyniki, z zapomnianego już przez nas wszystkich badania. Druczek z laboratorium głosił bardzo wyraźnie "wynik badania na obecność wirusa HIV: POZYTYWNY". Wspomniany kolega już z nami nie pracuje, a jeśli ktoś z Was myśli, że był on nosicielem przed tym zdarzeniem to grubo się myli - jest ojcem dwójki zdrowych dzieci oraz wieloletnim partnerem (od kilku lat mężem) jednej kobiety. Policja umorzyła postępowanie w maju, z powodu niemożności wykrycia sprawcy. Powiedzcie mi teraz, gdzie na tym świecie jest sprawiedliwość i jakim to trzeba być "chwastem" żeby niszczyć komuś życie z powodu dwóch złotych za bilet autobusowy?

komunikacja_miejska

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 240 (362)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…