zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dawno nie widziany kolega, wrócił po roku z kraju mlekiem i miodem płynącego, to jest Anglii. Usiedliśmy ładnie przy stole, a on opowiadał nam zabawne anegdotki. Przez pierwsze trzy miesiące na zmywaku, drugie trzy na kuchni, a ostatnie miesiące... w sklepie zoologicznym. I tu właśnie o tym.
Był... nawet nie wiem jak to się nazywa. Podawał chomiki. Tak, dobrze napisałam. PODAWAŁ CHOMIKI.
Był też pan od podawania szczurków, świnek morskich, koszatniczek i innych futrzaków. A co jeśli jakiegoś pana zabrakło?
Nie.
Nie możemy sprzedać zwierzątka, bo pana od któregoś z wyżej wymienionych nie ma. I nie ma że boli, że dziecko płacze na podłodze bo chciało zwierzątko a nie ma pana uprawionego do podawania na przykład koszatniczek. Po prostu nie. Można za to kupić takie zwierzątko, od którego akurat "łapacz" jest obecny i... pije kawkę na zapleczu.
-No praca ogólnie całkiem przyjemna, trzeba było tylko wychodzić jak ktoś chciał zwierzaka. Chłopaki nauczyli mnie w pokera grać, czasem się coś chlapnęło na tyłach, całkiem fajnie. No ale jedna sprawa spokoju mi nie dawała, więc raz zagadnąłem szefa:
"szefie, a czemu w zasadzie jest tu tyle ludzi i każdy od innego zwierzaka? Skąd się to wzięło?" na co on: "a co, nie pasuje Ci tłok? To spie*dalaj, Twoje stanowisko weźmie ten frajer od koszatniczek".
-I co dalej?
-No jak co dalej? tutaj jestem.
Ja nie mam pytań.
Był... nawet nie wiem jak to się nazywa. Podawał chomiki. Tak, dobrze napisałam. PODAWAŁ CHOMIKI.
Był też pan od podawania szczurków, świnek morskich, koszatniczek i innych futrzaków. A co jeśli jakiegoś pana zabrakło?
Nie.
Nie możemy sprzedać zwierzątka, bo pana od któregoś z wyżej wymienionych nie ma. I nie ma że boli, że dziecko płacze na podłodze bo chciało zwierzątko a nie ma pana uprawionego do podawania na przykład koszatniczek. Po prostu nie. Można za to kupić takie zwierzątko, od którego akurat "łapacz" jest obecny i... pije kawkę na zapleczu.
-No praca ogólnie całkiem przyjemna, trzeba było tylko wychodzić jak ktoś chciał zwierzaka. Chłopaki nauczyli mnie w pokera grać, czasem się coś chlapnęło na tyłach, całkiem fajnie. No ale jedna sprawa spokoju mi nie dawała, więc raz zagadnąłem szefa:
"szefie, a czemu w zasadzie jest tu tyle ludzi i każdy od innego zwierzaka? Skąd się to wzięło?" na co on: "a co, nie pasuje Ci tłok? To spie*dalaj, Twoje stanowisko weźmie ten frajer od koszatniczek".
-I co dalej?
-No jak co dalej? tutaj jestem.
Ja nie mam pytań.
noname
Ocena:
167
(303)
Komentarze