zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia wydarzyła się rok temu, kiedy byłam na praktykach w lecznicy weterynaryjnej.
Pewnego dnia na wizytę przyszło małżeństwo w średnim wieku z suczką pudla. Pies ten miał wiele guzów na listwie mlecznej (taki odpowiednik guzów na piersi u kobiet) i to w tak zaawansowanym stanie, że zrobiła się przetoka. Widok i zapach naprawdę nieprzyjemny. Niestety pudliczka nie kwalifikowała się nawet do zabiegu i należało ją uśpić.
Gdzie piekielność?
Kobieta była lekarzem pediatrii, jej mąż ginekologiem. I sama ze śmiechem przyznała "No widzi Pan, mąż sam kategorycznie każe kobietom wycinać guzki i się leczyć a tu takie coś..."
Jak to mówią, szewc bez butów chodzi.
Pewnego dnia na wizytę przyszło małżeństwo w średnim wieku z suczką pudla. Pies ten miał wiele guzów na listwie mlecznej (taki odpowiednik guzów na piersi u kobiet) i to w tak zaawansowanym stanie, że zrobiła się przetoka. Widok i zapach naprawdę nieprzyjemny. Niestety pudliczka nie kwalifikowała się nawet do zabiegu i należało ją uśpić.
Gdzie piekielność?
Kobieta była lekarzem pediatrii, jej mąż ginekologiem. I sama ze śmiechem przyznała "No widzi Pan, mąż sam kategorycznie każe kobietom wycinać guzki i się leczyć a tu takie coś..."
Jak to mówią, szewc bez butów chodzi.
lecznica weterynaryjna
Ocena:
172
(236)
Komentarze