Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37237

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Zacznę w swoim starym stylu: był sobie facet...

Zawitał na portal "piekielni.pl". Znalazł kobietę o nicku "Jot". Wydała mu się w jakiś sposób interesująca, bo postanowił ją uwieść. Dobry bajer to połowa sukcesu jak mówią, więc przystąpił do dzieła.
Z tym, że bajer był zły.

Od postanowienia do czynu droga niedaleka. Rozpoczęły się prywatne wiadomości, teksty na podryw, które wydały mi się dziwnie znajome, ale uznałam, że facet najwyraźniej przejął po kumplach starą, sprawdzoną technikę bajeru, tylko nikt nie poinformował biedaka, że na kobiety z odrobiną mózgu taka gadka nie zadziała.

Aż zaczęłam mieć wrażenie, że doświadczam deja vu.

Już kiedyś drażniły mnie dokładnie te same odzywki. Już słyszałam, że jego rolą jest zmanipulowanie mnie, moją uznanie, że to przyjemne.
Ja to wszystko znałam...

Od słowa do słowa i wyszło szydło z worka - osobnik piszący do mnie na tym portalu okazał się jednym z moich bardzo bardzo byłych. Tych oetykietowanych napisem "nie ruszać pod żadnym pozorem, odpady toksyczne", bohater jednej z historii tutaj nawiasem mówiąc.

Szczęśliwy mąż i ojciec, mówiąc drugim nawiasem.

Człowiek, który podczas rozstania nawiązał subtelnie do mojego pochodzenia słowami: "ty głupia wieśniaro", do zajęcia: "ty durna dziw*o", wzrostu: "pierdo*ony karle", ilorazu inteligencji: "głupia su*o" oraz wielu innych cech charakteru i usposobienia w słowach równie wyszukanych. Człowiek, z którym rozmawiać zdecydowanie nie chciałam.

Generalnie sporządził mi wtedy taki portret psychologiczny, bo odkryłam, że monogamia nie jest jego mocną stroną.

Kiedy tylko zorientowałam się, że usiłujący uwodzić mnie wirtualnie na tym portalu mężczyzna, to ten sam, który uraczył mnie drzewiej bluzgami, rozmowę kontynuowałam. Z pełną premedytacją.

Biedny, zapomniał, że ma żonę. Zapytany odparł, że jak najbardziej jest samotny i szuka bratniej duszy, jest niezależny, wolny, a ja niesamowita. Ot, skleroza.

Dawna pożegnalna opinia, że "pier*olę jak potłuczona, bo jestem ze wsi i mnie nie nauczyli jak się rozmawia z ludźmi z miasta" ustąpiła miejsca opinii, że "mówię pięknie i poetycko". A nie mówię inaczej.

Przykłady można by mnożyć...

Poruszył nawet temat naszej niegdysiejszej znajomości, określona została przez niego mianem "ekscytującej".
Sądząc po ilości obelg usłyszanych w referencjach od niego na pożegnanie - nie wątpię.

Kiedy już nasłuchałam się peanów na swoją cześć i moja miłość własna została zaspokojona, napisałam trzy proste słowa: "my się znamy."

Ojj, nie przewidziałam.

Co?? Jak?? Jak to? Kim jestem??

Wyjaśniłam spokojnie, że jestem kobietą ze wsi. Jak mówił.
I że dalszy ciąg już znam, mogę sobie przekopiować z poprzedniej rozmowy.

A tu zdziwko.

Słownictwo się koledze rozwinęło, zostałam uraczona kilkoma nowymi epitetami. Dopiszę sobie do CV. Nie zrobiły na mnie wrażenia. Kwestia przyzwyczajenia.

A on nie miał szans wyjść z twarzą :)

net

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 834 (1000)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…