Sytuacja sprzed kilku godzin.
Wjeżdżam na parking jednego z większych centrów handlowych w stolicy Wielkopolski.
Wysiadając z samochodu (czerwony Seat Ibiza), sięgam po torebkę.
Nagle czuję uderzenie w plecy. Obracam się na pięcie i widzę wściekłą, machającą łapami i plującą botoxem 45+.
(45+)- Ty złodziejko! chcesz mnie okraść, oddawaj kluczyki!
(ja)- Co proszę?? I jakim prawem mnie pani bije?
(45+)- Biję, boś złodziejka! Samochód chciałaś mi ukraść!
(ja)- Że co? Przed chwilą podjechałam... I proszę uważać na słowa.
Zaczynam grzebać w torebce, żeby pokazać babsztylowi dokumenty, gdy podchodzi (chyba) jej mąż.
(mąż)- Co tu się dzieje?
(45+)- Ta larwa kradnie nasz samochód!
(ja do męża)- Szanowny panie, tej pani najwidoczniej botox przeżarł mózg. Samochód jest mój, zdaje się, że mamy takie same modele. Zaraz pokażę dokumenty.
(45+ wtrącając)- To nie botox! To natura! (tjaaa, że niby druga Ewa Minge?)
(mąż)- Nie trzeba. My jeździmy Oplem (w tym momencie wskazuje na czerwoną Astrę)... Najmocniej panią przepraszam...
Odchodząc, usłyszałam jeszcze kilka epitetów, posłanych w stronę małżonki. Piekielna oczywiście nie przeprosiła, bo i po co?
Wjeżdżam na parking jednego z większych centrów handlowych w stolicy Wielkopolski.
Wysiadając z samochodu (czerwony Seat Ibiza), sięgam po torebkę.
Nagle czuję uderzenie w plecy. Obracam się na pięcie i widzę wściekłą, machającą łapami i plującą botoxem 45+.
(45+)- Ty złodziejko! chcesz mnie okraść, oddawaj kluczyki!
(ja)- Co proszę?? I jakim prawem mnie pani bije?
(45+)- Biję, boś złodziejka! Samochód chciałaś mi ukraść!
(ja)- Że co? Przed chwilą podjechałam... I proszę uważać na słowa.
Zaczynam grzebać w torebce, żeby pokazać babsztylowi dokumenty, gdy podchodzi (chyba) jej mąż.
(mąż)- Co tu się dzieje?
(45+)- Ta larwa kradnie nasz samochód!
(ja do męża)- Szanowny panie, tej pani najwidoczniej botox przeżarł mózg. Samochód jest mój, zdaje się, że mamy takie same modele. Zaraz pokażę dokumenty.
(45+ wtrącając)- To nie botox! To natura! (tjaaa, że niby druga Ewa Minge?)
(mąż)- Nie trzeba. My jeździmy Oplem (w tym momencie wskazuje na czerwoną Astrę)... Najmocniej panią przepraszam...
Odchodząc, usłyszałam jeszcze kilka epitetów, posłanych w stronę małżonki. Piekielna oczywiście nie przeprosiła, bo i po co?
parking
Ocena:
739
(779)
Komentarze