Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#37323

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed 5 lat. Jechałam od weterynarza z siostrą i 2 kotami. Koty należały do ciotki, która nie miała transportera, i wiozłyśmy je od weterynarza. Koty łaziły po całym aucie. Ja siedziałam z tyłu, bez zapiętych pasów. W końcu jeden kot wlazł mojej siostrze pod nogi, nie mogła prowadzić, było ślisko, krótko mówiąc, miałyśmy wypadek. Mojej siostrze nic się nie stało, ja uderzyłam głową w boczną szybę, i zemdlałam, nie wiem, chyba ze strachu. Byłam na obserwacji w szpitalu, miałam lekkie wstrząśnienie mózgu. Co było w tym piekielnego?
Że moja ciotka, siostra mojej matki, matka chrzestna, w szpitalu ciągle krzyczała "gdzie moje kotki! co zrobiłyście moim kotkom! Moje biedne koteczki!". Potem ani razu nie spytała, jak się czuję.
Bo z rodziną to najlepiej na zdjęciu, nie?

P.S Kotom nic się nie stało. Wróciły do ciotki.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (42)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…