Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37332

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chodziłam, jak pewnie większość z Was, do LO. Jak to w szkołach bywa, uczęszczają do nich "orły" da których największy szpan to jedynki w dziennikach, multum nieusprawiedliwionych godzin etc. Znacie ten typ, nie?

Do klasy niżej chodziło trzech takich "orzełków". Akurat złożyło się, że zarówno polskiego jak i WOKu uczyła ich ta sama nauczycielka i z obu przedmiotów zamierzała wystawić im nieklasyfikowanie (prawie 60% nieusprawiedliwionych nieobecności i po kilka gołych jedynek). Wiedzieliśmy o tej sytuacji, bo klasa ta miała lekcje przed nami i nie raz pani przychodziła na, cóż to dużo ukrywać, lekkim wku*wie (cała klasa taka lotna, ale ci jednak ewidentnie "wybijali się" na tle klasy), toteż nam o nich opowiadała.

Jakiś miesiąc przed ostatecznym wystawieniem ocen, do nauczycielki zaczęły przychodzić groźby w postaci smsów, karteczek w torbie czy głuchych telefonów. Sprawa przestała już być zabawna, więc polonistka poszła z tym na policję. Sms wysyłane były z bramki internetowe, udało się namierzyć IP komputera który... należał do naszej szkolnej biblioteki.
Natomiast w bibliotece przed skorzystaniem z internetu należy wpisać się do zeszytu i wylegitymować legitymacją uczniowską (osoby spoza szkoły lub niemające ważnej/przy sobie legitki płaciły bodajże 2zł/h). Ynteligenci oczywiście wpisali się do zeszytu (z datą, godziną wejścia i zejścia, własnoręczny podpis zgodny z tym na legitce).

Podobno byli zdziwieni gdy na lekcji przyszła policja i ich zgarnęła. Sądzili, że smsów z bramki nie da się namierzyć. Finał? Natychmiastowe wydalenie ze szkoły, do tego zawiasy, bo nie tylko to gagatki mieli na sumieniu.

Warto było?

moje LO

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 640 (704)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…