Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#37388

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dnia dzisiejszego.

Jesteśmy już na półmetku wakacji (przynajmniej dla mego rodzeństwa) i wypadało by kupić młodym szkolną wyprawkę. Moi rodzice niestety zajęci więc ja wybrałam się z siostrami (bliźniaczki, lat 14, idą do 2 gimnazjum) do jednej z większych księgarni. To wykaz podręczników i w drogę.

Tak więc dotarłszy do działu z podręcznikami zamarłam. Mnóstwo ćwiczeń, podręczników, słowników i innych pomocy naukowych. Trochę się oszukałam - matematyka była, polski był, angielski był, niemiecki był, biologia też. Najgorzej poszło mi z fizyką, którą koniec końców nie znalazłam.

Gdy już w duchu przeklinałam jakim to dużym ułatwieniem byłoby gdyby książki z przedmiotów humanistycznych były koło siebie, a ze ścisłych koło siebie, dojrzałam JĄ. Mina w stylu "jestem tu za karę, nie denerwuj bo zginiesz marnie", wiek ok. 20+, więc zbliżony do mojego, szpilki niewiarygodnie wysokie i oczywiście tipsy przypominające szpony. Lecz plakietka z logo księgarni i imieniem jest, a nikogo w pobliżu nie było, podeszłam.
Piekielna Ekspedientka [PE]:
Ja: Przepraszam.
[PE]: Czego!
Ja: Szukam tego podręcznika...
(pokazuje jej na wykazie, który (co ważne!) wydrukowany był z internetu)
[PE]: Nie podam!
Ja: Ale dlaczego?
[PE]: BO TU NIE MA PIECZĄTKI!
Ja: Jakiej pieczątki?
[PE]: NO PIECZĄTKI! SZKOŁY!
Dopiero zrozumiałam o co chodzi. W szkołach wywieszają na tablicach informacyjnych wykazy podręczników, które mają pieczątkę szkoły i niektórzy chodzą sobie do sekretariatów co by skserować.
Ja: Ale proszę pani, ten wykaz został wydrukowany ze strony szkoły, a poza tym, żeby kupić podręcznik nie potrzebna jest...
[PE]: DOWÓD!
Ja: Co proszę?!
[PE]: Głucha?! DOWÓD MÓWIĘ! Niepełnoletnia - nie sprzedam!

To już była ku*wa przesada. Poprosiłam kierowniczkę (jak się okazało właścicielkę). Przyszła. Gdy dowiedziała się co tam zaszło, zrobiła się czerwona ze złości, złapała Piekielną za rękę i gdzieś wyprowadziła. Krzyki słychać było w całym budynku. Zrozumiałam kilka zdań: "Co ty sobie ku*wa jeb*na mać myślisz?!", "Nie po to tyle lat harowałam, żebyś mi klientów odstraszała!", "Wypie*dalaj mi stąd!" i inne takie. Gdy kierowniczka wróciła przepraszała za wszystko, powiedziała, że to nie pierwszy wybryk Piekielnej i dała mi spory rabat na podręczniki.

Musiałam jedynie siostrom kupić coś fajnego do czytania, rekompensując tą obsuwę w czasie (miały się spotkać ze znajomymi).

Powiedzcie mi jedno - ona naprawdę była taka głupia, czy chciała mi zrobić na złość?

Księgarnia w Warszawie

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 179 (273)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…